Pod znakiem zaciętej rywalizacji upłynęło niemal w całości sobotnie starcie. Żadna z drużyn nie zdołała wypracować sobie takiej przewagi, która prowadziłaby do zdobycia decydującego gola. Który z zespołów był bliżej wygranej? I to pytanie pozostaje bez klarownej odpowiedzi...

Na przestrzeni 90. minut kibice nie doczekali się ani jednej „setki”. W pierwszej połowie akcje ofensywne konstruowali tak piłkarze MRKS-u, jak i przyjezdni, ale nic z nich nie wynikało konkretnego. Po stronie czechowickiej na odnotowanie zasługują strzały Jakub Raszki czy Mateusza Janeczki, które gospodarzom oczekiwanego efektu nie przyniosły. Z kolei najdogodniejsza okazja bielskich rezerw to uderzenie głową Klaudiusza Sommera. Po pauzie próbował licznymi uderzeniami m.in. aktywny w ofensywie Giorgi Merebaszwili, lecz i Gruzin nie miał sposobu na skierowanie futbolówki do celu. W 88. minucie po rzucie rożnym głową strzelał Adam Matusz, ale i jemu nie było dane pokusić się o gola na wagę kompletu punktów.

– To sprawiedliwy remis – zgodnie ocenili szkoleniowcy obu ekip – odpowiednio Wojciech BiałekAdrian Olecki, przy czym trener bielszczan podkreślił udział w spotkaniu braci Pawła Piotra Szumińskich czy kilkuminutowy epizod między słupkami młodego golkipera Sebastiana Zajaca oraz raptem 18-letnią średnią wieku swojej drużyny.