SYMBOLE MIASTA: MARIA KOTERBSKA I GÓRALE
Mario śpiewna, Mario rzewna, Podbeskidzka Mario Bielska, Mario cudna, nigdy nudna, Dzięki Ci, Mario Koterbska. Mario śpiewna, Mario rzewna, Na ten trudny czas balsamie, Dwustu lat, z miłością w sercach, życzą Ci... Panowie, Panie!
Ten refren, wraz z całą widownią Teatru Polskiego w Bielsku-Białej z wielkim wzruszeniem i ze łzami w oczach, śpiewałem w sobotę na cześć Marii Koterbskiej, gwiazdy polskiej estrady, królowej artystycznego świata, naszego miasta i całego Podbeskidzia. W tym mniej więcej czasie odbywał się mecz Górali z Górnikiem Zabrze. Niestety, w dwóch miejscach w tym samym czasie nie da się być. Wybrałem benefis cudownej artystki. Znakomitej bielszczanki, która przez całe swoje 90 lat życie wiązała z naszym miastem, zamieszkując w Bielsku-Białej. I cieszę się, że wybrałem benefis, jubileusz wspaniałej artystki.
To wszystko odbyło się dzięki wspieraniu kultury w naszym mieście przez prezydenta Jacka Krywulta. Teatr szczelnie wypełniony, a przed nim ogromny telebim, gdzie wszyscy, którym zabrakło miejsc na widowni – a przybyły tłumy bielszczan – mogli oglądać na żywo to znaczące wydarzenie. Miało ono ogromną rangę artystyczną, emocjonalną, wspomnieniową, umiłowania małej ojczyzny, jaką jest Bielsko-Biała, ale i nie zabrakło wątków sportowych. Bo na widowni spotkałem wielu najwybitniejszych sportowców różnych dyscyplin – siatkarki, siatkarzy, futbolistów.
Wielkim zainteresowaniem w kuluarach, przez gości Marii Koterbskiej cieszył się mistrz olimpijski w boksie Marian Kasprzyk. Marię Koterbską znałem również ze stoków slalomowych np. na Skrzycznem. Cała rodzina Koterbskich to znakomici narciarze alpejscy. A brat pani Marii był doskonałym szkoleniowcem narciarskiej młodzieży w BBTS Bielsko-Biała. W ten sobotni wieczór bielszczanie oddali swą wdzięczność za wspaniałe piosenki i wzruszające teksty, ogromny szacunek za całe wspaniałe życie współmieszkance naszego wspaniałego miasta „małego Wiednia”, bo tak się często mówi o Bielsku-Białej. Aplauz na widowni teatru, aplauz przed ogromnym telebimem przed teatrem, bo widownia wszystkich chętnych do uczestniczenia w tym wydarzeniu nie pomieściła.
A Górale w tym samym czasie dosłownie męczyli się z Górnikiem Zabrze. Nie mam co ukrywać, że co chwilę na widowni teatru zerkałem do internetu w telefonie, by znać wynik meczu. Tu wspaniała radość, cudowny nastrój, gwiazdy estrady, artyści na scenie, wielkie przeboje naszej bielskiej artystki, wspaniała prezentacja jej przebojów, między innymi przez Jerzego Połomskiego, Stanisława Tyma, Annę Guzik, Roberta Janowskiego, Iwonę Loranc, Jacka Fedorowicza czy syna jubilatki Romana Frankla. Mnie szczególnie wzruszyły moje ulubione „Augustowskie noce”. A ze stadionu informacje: 0-1, 0-2, wreszcie 0-3! Patrzyłem na to potem w telewizji. I powiem wam wyraźnie i jasno: wynik gorszy niż gra. Górale wcale nie zasłużyli na porażkę. Ale taka jest piłka, wszystko polega na strzelaniu goli, a nie na pięknie gry. Piłka uczy pokory do siebie, do swych umiejętności i do całego świata. Dwa kolejne przegrane mecze Górali – tydzień temu w Kielcach teraz z Górnikiem.
Za kilka dni mecz Górali w Białymstoku i mam nadzieję, że Górale się przełamią. To będzie dla mnie szczególny mecz, bo w moim sercu są dwa kluby. Białostocka Jagiellonia, znakomite Żubry i Górale z mojego Bielska-Białej. We wszystkich meczach życzę zwycięstw Żubrom, ale w tym meczu będę za Góralami. Wielka bielszczanka, wielka gwiazda polskiej piosenki schodzi ze sceny. A Górale w swoim czwartym sezonie w Ekstraklasie są dopiero na początku pisania własnej futbolowej historii. I myślę, że poradzą sobie z tym. Oczywiście, że sukcesy w sporcie, a szczególnie w piłce muszą być przeplatane porażkami. Tak bardzo przykrymi i bolesnymi, jak to sobotnie 0-3, nie całkiem zasłużone z Górnikiem Zabrze.
Tak, jak z radością, optymizmem i szczęściem zawsze słuchałem piosenek Marii Koterbskiej, tak jestem optymistą co do przyszłości Górali. Rośnie nam przepiękny, nowoczesny stadion, zespół piłkarski od strony sportowej się rozwija, tak samo jak środowisko sympatyków piłki w mieście, biznesu, kibiców, zwykłych obywateli naszego miasta i regionu wspierającego Podbeskidzie. A więc Górale mają szansę być na stałe znakomitą marką naszego miasta, jaką była i jest do dzisiaj Maria Koterbska.
Ze sportowym pozdrowieniem Sławomir Wojtulewski