Losy sobotnich, premierowych spotkań w nowym sezonie PROFI CREDIT Bielskiej Ligi Okręgowej ułożyły się w ten sposób, że pierwszego gola obejrzeli kibice w Wiśle.

Beskid Skoczow rus Mocnym akcentem rozpoczął się szlagierowo zapowiadający się mecz ekip z Wisły i Skoczowa, zgodnie zaliczanych do wąskiego grona faworytów rozgrywek. Goście podopiecznych Tomasza Wuwera zaskoczyli w 9. minucie, gdy z powstałego zamieszania po dośrodkowaniu Michała Grzesia skorzystał Marcin Jaworzyn. Przejawem dominacji skoczowian było podwyższenie wyniku w 23. minucie. Po akcji zespołowej Przemysław Szalbót skapitulował po uderzeniu Grzesia. Błyskawicznie zadane ciosy losów potyczki nie rozstrzygnęły, wszak w 29. minucie po raz drugi żółtą kartką napomniany został Jakub Warywoda. Przedwczesne odesłanie do szatni zawodnika Beskidu pozwoliło rozwinąć skrzydła drużynie z Wisły. Gospodarze co rusz przedostawali się pod pole karne skoczowskiego zespołu i wreszcie w 42. minucie po ręce Jaworzyna wywalczyli rzut karny. Obraz wydarzeń byłby pewnie zgoła odmienny, gdyby Michał Pietraczyk nie przegrał pojedynku z Ireneuszem Trojanowskim, a wcześnie nie ostemplował poprzeczki bramki przyjezdnych.

A skoro mowa o golkiperze Beskidu to błysnął on raz jeszcze. W 58. minucie znów stanął „oko w oko” z zawodnikiem WSS Wisła, tym razem Mirosławem Łackiem. Intencje strzelca doświadczony golkiper ponownie wyczuł. Inna sprawa, że samo podyktowanie tej „11” wzbudziło ogromne emocje. – Dla mnie to skandal, bo nasz bramkarz wyszedł, aby wypiąstkować piłkę. Nie było to żadne twarde wejście. Chyba nigdy wcześniej rzutu karnego podyktowanego w takiej sytuacji nie widziałem – pieklił się trener Mirosław Szymura...

Wiślanie w 59. minucie swego dopięli. Łacek zrehabilitował się, wykazując najwięcej spokoju po rzucie rożnym dla swojego zespołu, egzekwowanym przez Dariusza Juroszka. Przez ostatnie pół godziny napór miejscowych nie ustawał. Wydawało się, że defensywa Beskidu – zwłaszcza przy mniejszej liczbie piłkarzy na murawie – skapitulować musi. Tymczasem poczynaniom wicemistrza „okręgówki” w poprzednim sezonie zabrakło koncepcji rozmontowania zasieków rywala. Kolejne dwa strzały w wykonaniu D.Juroszka i Łacka lądowały na poprzeczce.

– Brakiem skuteczności jestem rozczarowany. Powinniśmy ten mecz wygrać i chcieliśmy bardzo tego dokonać. Przez godzinę mieliśmy dużą przewagę i sporo okazji – skomentował niepocieszony zkoleniowiec wiślan.

WSS Wisła w Wiśle – Beskid Skoczów 1:2 (0:2) 0:1 Jaworzyn (9') 0:2 Grześ (23') 1:2 Łacek (60')

WSS Wisła: Szalbót – Kotrys, Tomala, Łacek, Małyjurek (46' Kukuczka), Mazurek (31' S.Juroszek), Pilch, Lapczyk, Rucki (40' D.Juroszek, 65' Sternal), Pietraczyk, Leśniewicz Trener: Wuwer

Beskid: Trojanowski – Zaremski, Sornat, Marek, D.Ihas, Padło (75' A.Ihas), Grześ (80' Flejszman), Warywoda, Surawski (55' Janik), Struś, Jaworzyn (46' Smagło) Trener: Szymura