- Spodziewaliśmy, że z każdym kolejnym tygodniem pracy, z każdą kolejną jednostką treningową, nasza gra w końcu zaowocuje zwycięstwem i to też się stało - zauważa na wstępie szkoleniowiec drużyny z Landeka, Tomasz Kocerba.

 

Spójnia jest na etapie finalizacji kolejnych transferów. Już nie pod "płaszczem" testowanych zawodników zagrali m.in. Kamil Turoń z Kuźni Ustroń oraz Bartłomiej Ślosarczyk z MRKS-u. Krystalizuje się nie tylko kadra ekipy z Landeka, ale też jej gra. W meczu z rezerwami GKS-u Tychy landeczanie pokazali kawałek solidnego, piłkarskiego rzemiosła. Do przerwy zespół Kocerby prowadził 2:0. Wynik spotkania otworzył Koki Togitani głową, a następnie Kamil Hutyra wyłożył piłkę Mateuszowi Wiśniowskiemu, a ten ulokował ją w siatce.

 

Drużyna z Landeka po zmianie stron nie poszła za ciosem, choć jej przewaga była widoczna gołym okiem. Spójnia próbowała wszystkiego: stałych fragmentów, strzałów z dystansu czy ładnych akcji - nic jednak wpaść nie chciało. - Wynik 2:0 uważam za najniższy wymiar kary. Tych goli mogło być zdecydowanie więcej - dodaje Kocerba.