Ten cel podopiecznym Dariusza Ruckiego udało się zrealizować, choć należy podkreślić, iż gospodarze postawili bielszczanom wysoko poprzeczkę. Początkowy fragment spotkania przebiegł bez "fajerwerków", jednak z czasem to Orzeł zaczynał odważniej poczynać w ofensywie. Świetną okazję, aby wyprowadzić drużynę z Żywiecczyzny na prowadzenie miał Szymon Byrtek, który przegrał pojedynek "oko w oko" z Jakubem Szumerą. Wcześniej swoje próby odnotowali: Robert Mrózek oraz Seweryn Caputa. 

 

Na gole widzowie czekali do ostatnich minut pierwszej połowy, w których rezerwy Rekordu pokazały "pazur" w ofensywie. Wynik spotkania otworzył Arkadiusz Krysik, który uderzeniem z powietrza nie dał szans golkiperowi Orła na skuteczną interwencję. Na przerwę goście schodzili jednak z dwubramkową zaliczką. Mariusz Idzik z zimną krwią przymierzył z "wapna" po faulu na Szymonie Boguni. 

 

Orzeł po zmianie ambitnie, choć momentami zbyt chaotycznie, dążył do odrobienia strat. W 62. minucie mieliśmy ponownie rzut karny, lecz tym razem dla drużyny Orła po faulu Szymona Noconia na Sz. Byrtku. Do "11" podszedł sam poszkodowany i wymierzył sprawiedliwość. Na więcej jednak rezerwy Rekordu nie pozwoliły bardziej doświadczonej ekipie i bielszczanie mogli cieszyć się z pierwszego triumfu na IV-ligowym szczeblu.