Zatrzymanie najskuteczniejszego snajpera było latem kwestią priorytetową dla władz klubu z Leśnej. I wydawało się to przesądzone, pomimo zakusów sprawdzenia Macieja Sowy przez kluby z wyższych lig, by wspomnieć w tym miejscu bielski Rekord. Sprawa przybrała nieoczekiwanego obrotu w ostatnich dniach. Napastnika przekonywano do zasilenia szeregów a-klasowego Skrzycznego Lipowa, co ostatecznie stało się faktem. Istotnym czynnikiem okazały się tu względy rodzinne, kierownik ekipy Skrzycznego to prywatnie... teść Sowy.

Nieoczekiwane przenosiny napastnika, zwłaszcza na późnym etapie letnich przygotowań, skomplikowały sytuację w Leśnej. – To oczywiście poważna strata dla nas. Szukamy natomiast intensywnie wartościowego zastępcy. I jesteśmy na dobrej drodze – uspokaja wiceprezes klubu Piotr Raczek.

Jak dużą stratą jest w każdym razie odejście Sowy niech świadczy jego 15 goli w lidze okręgowej w sezonie 2015/2016. Pokłosiem tego była nagroda odkrycia rozgrywek wręczona podczas Gali „Futbolowe Asy Beskidów”, współorganizowanej przez naszą redakcję.