Uczynili to ostatecznie w sposób udany, choć do zwycięstwa na otarcie łez trudno przywiązywać szczególną wagę. Warto jednak nadmienić, że bielszczanie zdołali pozbierać się po przegranym na przewagi secie premierowym, w którym także mieli szanse na odniesienie wygranej. Trener Paweł Gradowski zaordynował po pechowej końcówce zmiany w składzie – na środku Bartosza Buniaka zastąpił Sebastian Adamczyk, a Fiedor Suchacki został na parkiecie „zluzowany” przez Tomasza Piotrowskiego.

Inicjatywę niepodważalną BBTS posiadał właśnie w odsłonie drugiej, notując wysoką skuteczność ataku na skrzydłach. Pod kontrolą gości przebiegał także trzeci z setów. Wynik 25:21 oddaje nieznaczną dysproporcję na korzyść BBTS-u, który wcześniej prowadził m.in. 10:8, 16:14, czy 23:18. Na rychłe zakończenie emocji zanosiło się, gdy drużyny powróciły na parkiet, a siedlczanom przyszło odrabiać dystans przy stanie 6:2 dla ekipy spod Klimczoka. Podopieczni Witolda Chwastyniaka istotnie przewagę konkurenta zniwelowali, w czym duża zasługa najlepiej punktujących w ich szeregach Patryka Łaby i Bartosza Kowalczyka (po 16 pkt.) oraz autora aż 8 asów serwisowych w meczu Krzysztofa Gibka. Ale na przedłużenie spotkania gospodarzom występującym w zaledwie 7-osobowym składzie personalnym wyraźnie zabrakło „pary”.

Po statuetkę MVP konfrontacji otwierającej rywalizację w przedziale miejsc 5-8. sięgnął Bartosz Firszt, wieńczący mecz z 12 „oczkami”, ale wykazujący się zarazem wszechstronnością w ataku, zagrywce i bloku. Najbardziej dorobek BBTS-u wzbogacili Oleg Krikun (16) oraz Piotrowski (15).

KPS Siedlce – BBTS Bielsko-Biała 1:3 (31:29, 15:25, 21:25, 23:25)

BBTS:
Macionczyk, Firszt, Buniak, Krikun, Suchacki, Cedzyński, Marek (libero) oraz Koziura (libero), Adamczyk, Piotrowski, Skotarek, Nowak
Trener: Gradowski