Niecodzienna sytuacja, jaka ma miejsce w Brennej nie oznacza, że tutejszego Beskidu w ligowej stawce na wiosnę zabraknie.
Tym niemniej przystąpienie Beskidu do a-klasowych zmagań w podokręgu skoczowskim jawi się – jak określa to szkoleniowiec Przemysław Meissner – niczym cud. – Barcelona w rywalizacji z PSG też była już na kolanach i wydawała się przegrana, ale wtedy zdołała się podnieść. Jestem niepoprawnym optymistą i uważam, że bez względu na sytuację nie należy się poddać – obrazuje opiekun piłkarzy z Brennej.

Tych w okresie mijających przygotowań pojawiało się na treningach ledwie po kilku. – Popracowaliśmy w wąskim gronie bardzo solidnie, ale bardziej wyglądało to na zajęcia drużyny... futsalowej – opowiada trener Meissner. – Rozmawiamy z chłopakami z Brennej, którzy kiedyś u nas grali, żeby wiosną pomogli, ale nie wiem jak to się skończy – dodaje szkoleniowiec.

Na dziś zatem decyzja odnośnie dalszej gry Beskidu w A-klasie byłaby negatywna. Wiosna na tym szczeblu w podokręgu skoczowskim wystartuje w pierwszy weekend kwietnia, w Brennej będzie to czas nerwowego wyczekiwania i... kompletowania kadry „za pięć dwunasta”.