Mecz ROW-u z Kuźnią był... specyficzny. Jeśli chodzi o czysto piłkarskie "fajerwerki", to tych nie było za wiele. W 4. minucie rybniczanie objęli prowadzenie po dograniu z bocznego fragmentu boiska i celnej główce zawodnika ROW-u, jednak więcej sytuacji strzeleckich nie mieli. Kuźnia próbowała odpowiedzieć. Dwa razy przed szansą stanął Michał Pietraczyk i w jednej z tych prób, mając przed sobą pustą bramkę, trafił koło słupka.

 

Znacznie więcej było natomiast walki, twardych wejść i fizyczności. - To było dość brutalne spotkanie, trudne do okiełznania. Mało sytuacji za to dużo trudnych decyzji, których sędzia musiał podjąć - przyznaje Daniel Kubaczka, trener ustronian.

 

Kuźnia do Rybnika udała się jednak z myślą zdobycia punktu, i ten cel udało jej się zrealizować. W 90. minucie Mykola Bui bezpośrednio przymierzył z rzutu wolnego, ustalając wynik spotkania. Znacznie lepiej w tej sytuacji mógł się jednak zachować golkiper ROW-u. - Ogólnie szanujemy ten punkt. Plan minimum został zrealizowany, bo Rybnik nie jest łatwym terenem i zakładam, że nie jeden faworyt tu punkty straci - dodaje Kubaczka.