Skoczowski Beskid ma w nadchodzącym sezonie rywalizować o najwyższe cele. Sparing jest tylko sparingiem, ale ambicje zespołu i stan gotowości odzwierciedla. beskid skoczow

Sporo bramek padło w meczu zespołów aspirujących do rywalizacji o najwyższe cele w swoich ligach. Zdecydowanie częściej akcje finalizowali gracze ze Skoczowa, przed przerwą defensywę GLKS-u Wilkowice pokonali cztery razy. Wynik spotkania w 12. minucie otworzył Wojciech Struś. Chwilę później Wojciech Padło również nie miał problemów z umieszczeniem futbolówki w bramce. Na 3:0 podwyższył Wojciech Kisiała strzelając precyzyjnie z kilkunastu metrów. Gospodarze odpowiedzieli bramkowym uderzeniem, ale jeszcze przed zmianą stron Jakub Warywoda wykończył precyzyjne dogranie Kamila Sornata. Po przerwie Struś skompletował hat-tricka, Michał Grześ precyzyjnie uderzył z rzutu wolnego, a gospodarze „podreperowali” końcowy wynik na 3:7.

Przeciwnik nie grał w optymalnym składzie, nie zawiesił poprzeczki wysoko. My również nie byliśmy w komplecie. Rozegraliśmy zupełnie inny mecz, niż z rezerwami Podbeskidzia. Wtedy to my nastawiliśmy się na obronę. Dzisiaj przećwiczyliśmy inne warianty gry, błędów nie uniknęliśmy. Takich bramek nie powinniśmy tracić – mówi Mirosław Szymura.

GLKS Wilkowice – Beskid Skoczów 3:7 (1:4) Gole dla Beskidu: Struś – 3, Kisiała, Warywoda, Grześ, Padło

Beskid: Trojanowski – Warywoda, Wojaczek, Sornat, testowany zawodnik, Padło, Smagło, Grześ, Janik, Kisiała, Struś oraz Ferfecki, Pilch Trener: Szymura