Wypadek przy pracy czy weryfikacja?
W Lublinie rozpoczął się wielki finał siatkarskiej Tauron 1. Ligi, którego stawka jest niebagatelna - miejsce w elicie w kolejnym sezonie.
Jak można było się spodziewać stawka arcyważnego meczu udzieliła się siatkarzom obu zespołów, a konsekwencją tego stał się rollercoaster już w secie premierowym. Lublinianie m.in. za sprawą zagrywek Grzegorza Pająka i Davida Mehicia odskoczyli gościom na 9:5, ale niebawem skuteczność w ich szeregach zatracił atakujący Szymon Romać, co umożliwiło ekipie BBTS-u doprowadzenie do remisu 11:11. Po asie serwisowym Wojciecha Sobali znów LUK Politechnika prowadził 16:14, jednak taka sama riposta Tomasza Piotrowskiego stan odsłony wyrównała. Końcówka to "nerwówka" i rozliczne weryfikacje sędziowskich decyzje. Lepiej na tym wyszli podopieczni Dariusza Daszkiewicza, którym kluczowy punkt zapewnił Pająk, korzystający na nieskuteczności w ofensywie Olega Krikuna i również w "poprawce" Bartosza Cedzyńskiego.
Błędy Michała Makowskiego oraz Krikuna skomplikowały położenie bielszczan po zmianie stron, gdy zespół z Lublina, w barwach którego efektownie prezentował się i w bloku, i ataku Paweł Rusin, uzyskał przewagę 8:4. Niebawem dystans jeszcze wzrósł do 13:8, bo "czapami" zastopowani zostali Luciano Vicentin oraz Krikun. Równo grający siatkarze LUK Politechniki - w przeciwieństwie do nader często mylących się przyjezdnych - nie dopuścili do choćby śladowych przejawów pościgu.
Do parteru ekipa spod Klimczoka sprowadzona została także we wstępnej fazie partii trzeciej. Błąd w ataku Wojciecha Sieka sprawił, że błyskawicznie miejscowi "odjechali" konkurentowi, bliźniaczo do seta poprzedniego na 8:4. Sygnał do odrabiania dystansu dał Jarosław Macionczyk - to przy zagrywkach rozgrywającego goście zbliżyli się na 14:13, zmuszając trenera Daszkiewicza do poproszenia o czas. Najlepszy zespół rundy zasadniczej był już jednak nie do powstrzymania, w oka mgnieniu budując różnicę punktową 17:13 po widowiskowym bloku Romacia na Krikunie. I choć w tzw. międzyczasie przy serwisie Krikuna zrobiło się 19:19 i 22:22, to wtórnie lublinianie zachowali "chłodną głowę". Ważnego ataku nie skończył Vicentin, a za moment Romać się nie zawahał przy meczbolu.
W kontekście dzisiejszego rozstrzygnięcia 3:0 na rzecz rywala bielskiej drużyny zasadne wydaje się pytanie - czy porażka na otwarcie rywalizacji finałowej to zwyczajowy wypadek przy pracy, czy też może świadectwo tego, że BBTS-u droga do Plus Ligi będzie jednak zbyt wyboista... Rewanż już w niedzielę w hali pod Dębowcem.
LUK Politechnika Lublin - BBTS Bielsko-Biała 3:0 (25:23, 25:17, 25:23)
BBTS: Makowski, Krikun, Siek, Macionczyk, Piotrowski, Cedzyński, Marek (libero) oraz Jaglarski (libero), Gryc, Vicentin, Hunek
Trener: Brokking