
Piłka nożna - IV liga
Z dziurawą obroną
Program kolejnych IV-ligowych gier zainicjowało wewnątrzbeskidzkie starcie w Wieprzu.
Goście dzisiejszego spotkania zaprezentowali się w poprzedni weekend bardzo korzystnie, toteż nadzieje na kolejny dobry występ nie były bezpodstawne. Nijak jednak czechowiczanie nie byli w stanie choć w małym stopniu zbliżyć się do owego poziomu. Ekipie GKS-u ustępowali bezapelacyjnie i to od premierowego gwizdka sędziego...
Już w 5. minucie gospodarze zaskoczyli Kacpra Mioduszewskiego. Pierwszy strzał golkiper MRKS-u obronił, ale dobitka Adama Kozielskiego wątpliwości żadnych nie pozostawiła. Stracona bramka nie podziałała na podopiecznych trenera Wojciecha Jarosza szczególnie mobilizująco, bo w 21. minucie powtórnie defensywa przyjezdnych nie popisała się. Finalnie Tomasz Janik w roli egzekutora skorzystał na stracie czechowickiego zespołu przy rozegraniu piłki „w tyłach”. Ofensywny zawodnik „Fiodorów” ustalił wynik tej części meczu i był to najmniejszy wymiar kary z punktu widzenia wyjątkowo mizernego dziś zespołu MRKS-u.
Morale czechowiczan istotnie poprawiły się za to po powrocie na boisko. W 49. minucie Jakub Raszka dośrodkował ze skrzydła, a główkujący Kamil Jonkisz nie pomylił się przy wykończeniu akcji. Radość ta długo nie trwała. Kolejny kwadrans był o tyle popisem miejscowych, że zanotowali kolejne 3 trafienia, w głównej mierze to jednak następstwo katastrofy gości w formacji obronnej. Niewielkim pocieszeniem przy tak dziurawej defensywie była bramka Michała Przemyka, wszak zaskakujący pogrom MRKS-u stał się faktem. I wzorem premierowej połowy radziechowianie mogli pokusić się o bardziej okazałe łupy przy jednoczesnej bierności przeciwnika w próbach ofensywnych.
Już w 5. minucie gospodarze zaskoczyli Kacpra Mioduszewskiego. Pierwszy strzał golkiper MRKS-u obronił, ale dobitka Adama Kozielskiego wątpliwości żadnych nie pozostawiła. Stracona bramka nie podziałała na podopiecznych trenera Wojciecha Jarosza szczególnie mobilizująco, bo w 21. minucie powtórnie defensywa przyjezdnych nie popisała się. Finalnie Tomasz Janik w roli egzekutora skorzystał na stracie czechowickiego zespołu przy rozegraniu piłki „w tyłach”. Ofensywny zawodnik „Fiodorów” ustalił wynik tej części meczu i był to najmniejszy wymiar kary z punktu widzenia wyjątkowo mizernego dziś zespołu MRKS-u.
Morale czechowiczan istotnie poprawiły się za to po powrocie na boisko. W 49. minucie Jakub Raszka dośrodkował ze skrzydła, a główkujący Kamil Jonkisz nie pomylił się przy wykończeniu akcji. Radość ta długo nie trwała. Kolejny kwadrans był o tyle popisem miejscowych, że zanotowali kolejne 3 trafienia, w głównej mierze to jednak następstwo katastrofy gości w formacji obronnej. Niewielkim pocieszeniem przy tak dziurawej defensywie była bramka Michała Przemyka, wszak zaskakujący pogrom MRKS-u stał się faktem. I wzorem premierowej połowy radziechowianie mogli pokusić się o bardziej okazałe łupy przy jednoczesnej bierności przeciwnika w próbach ofensywnych.