– To moje pierwsze podium w tak wysokiej randze indywidualnie i to cieszy bardzo. Na podium może dziś nie liczyłem, ale wiedziałem, że stać mnie na to, gdy tylko skupiam się na skokach. Nie myślałem o warunkach, nie czułem presji, a byłem nastawiony na to, co mam wykonać – powiedział Aleksander Zniszczoł, który dziś zapracował na miano najlepszego z podopiecznych trenera Thomasa Thurnbichlera. 27-latek skakał równo i daleko, osiągając 99 m i 102,5 m. Łączna nota 253,5 pkt. dała mu znakomite 2. miejsce.

Na „pudło” konkursowe załapał się również jego klubowy kolega Piotr Żyła, który po próbie na 97 m na półmetku zajmował 4. lokatę, by przesunąć się w górę wraz z odległością 103 m. Do Zniszczoła stracił raptem 0,6 pkt. – Jestem zadowolony z przebiegu konkursu, ale nie ukrywam, że chciałem wygrać. Cieszę się z pracy, którą już wykonałem, zwłaszcza, że to dopiero lato – oznajmił Żyła.

Wiślański duet wyprzedził tylko rewelacyjny Bułgar Vladimir Zografski. Nic nie zapowiadało tego po pierwszej serii, bo lider klasyfikacji generalnej notując 97,5 m zajmował 9. miejsce. Pełnię formy i umiejętności zademonstrował jednak w skoku finałowym. Lądując na 106,5 ustanowił rekord skoczni HS104, a kilka minut później fetował zwycięstwo w imponującym stylu z notą 257,3 pkt. – Zawody w Polsce zawsze są bardzo przyjemne. Cieszę się, że tu jestem. Ta skocznia to coś nowego, trudnego, co czyni rywalizację ciekawą. Oddałem świetny skok w drugiej rundzie, co pokazuje, że jestem na dobrym poziomie – mówił zadowolony z siebie skoczek.

Powody do satysfakcji miał Maciej Kot, nawet w obliczu tego, że w decydującej fazie konkursu stracił pozycję wicelidera i zakończył zmagania tuż za podium z odległościami 101,5 m i 99,5 m. Podobny los spotkał lidera na półmetku Roberta Johanssona. W czołówce zabrakło tym razem Dawida KubackiegoKamila Stocha. Ten pierwszy był dziś 12., zaś Stoch zamknął drugą „10”. – Pierwsza seria w moim wykonaniu była całkiem solidna, choć z drobnymi błędami. Jednak nie trafiłem za bardzo z warunkami i ciężko było z tego odlecieć, ale mimo wszystko trzymałem się w miarę blisko czołówki. W serii finałowej skok „na czucie” wydawał się całkiem porządny, jednak później na dole, jakby ktoś worek skał zarzucił na plecy i to ciągnęło do ziemi zamiast odlatywać. Na dole wiaterek był raczej z boku i za bardzo nie pomagał, czasem nawet przeszkadzał. Tak w tym sporcie jest, że lepiej jechać z niższej belki i mieć wiatr pod narty, niż z wyższej i mieć wiatr w plecy, bo to zawsze jest korzystniejsze, kiedy tego wiaterku jednak pod narty jest nieco więcej – analizował Kubacki.

Po świetnej serii próbnej występ w konkursie nie do końca udał się Klemensowi Murańce. 97,5 m i 92 m wystarczyło do zajęcia 21. lokaty. Startowali dziś także z grona biało-czerwonych Paweł Wąsek z WSS Wisła w Wiśle (94 m i 91,5 m) oraz inny z zawodników tego klubu Kacper Juroszek (93 m i 98 m), kończąc zawody odpowiednio na miejscach 22. i 23.

– Skok był w miarę dobry, ale pojawiły się błędy. Punkty są jakie są i nie mogę być zadowolony z tego dnia. To są błędy, z którymi walczę od jakiegoś czasu, raz mi się to udaje wyeliminować, a czasem one jeszcze gdzieś są. Wiatr zawsze jak najbardziej przeszkadza, szczególnie jeżeli nie jest w jednym kierunku, tylko kręci. Tak, jak dziś jest bardzo ciężko – i dla sędziów i dla nas. Dla sędziów również to bardzo ciężkie, żeby tak ustawić belkę, aby nikomu się nic nie stało i żeby jakieś widowisko zostało – to ocena Wąska.

Z kolei Juroszek lepiej na skoczni czuł się podczas piątkowej rywalizacji: – W pewnym sensie we wszystkich skokach się trochę udało poprawić, bo ogólnie pracuję nad pozycją najazdową i wygląda tutaj całkiem nieźle. Myślę, że po prostu tak, jak w serii próbnej, jak i pierwszej zabrakło kierunku, dlatego nie było prędkości na dole. Są tutaj trudne warunki, więc trzeba naprawdę dobrze skakać. Zdarzają się momenty, kiedy powietrze jest trochę dziurawe i trzeba po prostu trochę bardziej zwracać na to uwagę.

W niedzielę skoczków czeka konkurs rewanżowy w Szczyrku, którego start wyznaczono na godzinę 13:00. Poprzedzą go kwalifikacje, w których od godz. 11:30 o awans powalczy 5 Polaków – Zniszczoł, Kot, Żyła, Kubacki i Stoch.