W pierwszej połowie mieliśmy sporą przewagę jeśli chodzi o sytuacje bramkowe. Po przerwie niepotrzebnie wdaliśmy się w kopaninę – powiedział po meczu trener rezerw Podbeskidzia, Dariusz Kołodziej. Jego podopieczni bez większych problemów pokonali Góral, który liczył na pierwsze punkty w tym sezonie. – Zagraliśmy słabo, ciężko coś powiedzieć po takim spotkaniu – stwierdza z kolei trener żywczan, Bartosz Woźniak. 

 

 

Premierowa odsłona była przyjemna dla oka kibica. "Dwójka" Podbeskidzia starała się grać piłką, szukała ciekawych taktycznych rozwiązań. Góral z kolei postawił na proste środki, ale i to mogło przynieść zamierzony efekt, jednak strzał Kacpra Mariana zatrzymał się na słupku. Bielszczanie byli w swych poczynaniach bardziej skuteczni. W 30. minucie wynik spotkania otworzył Antoni Rozmus, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Franciszka Liszki. Nieco ponad 10. minut później było już 2:0. Faulowany w polu karnym rywali był Kamil Szary, a z "wapna" celnie przymierzył Rozmus. 

 

W drugiej połowie piłkarskich "fajerwerków" było jak "na lekarstwo". Na boisku dominowała walka i chaos. W 73. minucie czerwoną kartkę ujrzał bramkarz rezerw Podbeskidzia Jakub Wasztyl, który złapał piłkę poza własnym polem karnym. Mimo to bielszczanie zdołali dołożyć kolejne trafienie, a jego autorem był Liszka. Bramkę na otarcie łez w końcówce meczu zdobył w końcówce meczu Jakub Knapek, który wykorzystał zamieszanie pod polem karnym rywala.