Medyk w ostatnich latach regularnie walczył o najwyższe cele, kilkukrotnie sięgając po miano najlepszej drużyny w kobiecej Ekstralidze. I choć aktualnie nie jest już hegemonem na krajowym podwórku, to jednak posiada w swoich szeregach zawodniczki, które gwarantują cokolwiek solidną jakość. Konfrontacja z „rekordzistkami” dała temu wyraz. Zwłaszcza przez godzinę przyjezdne dzieliły i rządziły na murawie, swej przewagi dowodząc także bramkowymi łupami. W 19. minucie Karolina Miksone wykorzystała stratę gospodyń, popędziła w kierunku „świątyni”, a z oddanym strzałem nie poradziła sobie Klaudia Ciupa. Drugi raz bramkarka Rekordu skapitulowała w 55. minucie. Do siatki trafiła w tym przypadku Anna Gawrońska, której po rajdzie lewym skrzydłem asystowała Klaudia Fabova.

Co więcej, nie trudno było oprzeć się wrażeniu, że dystans dzielący drużyny w grze był nieco większy, niż ten „stemplowany” wynikiem. Prócz goli piłkarki Medyka zmarnowały jeszcze kilka klarownych okazji strzeleckich. Prym w tej materii wiodła Fabova, której zakusy w sytuacjach sam na sam studziła Ciupa.
 



Krótko po tym, gdy koninianki „odjechały” zawodniczkom ekstraligowego beniaminka na 2:0, ich szkoleniowiec Mateusz Żebrowski zdecydował się aż na kwartet roszad w składzie. I przyznać trzeba, że przyniosły one ożywienie w poczynaniach Rekordu. Zmienił się też rezultat. Zasługa to Klaudii Adamek, która w 71. minucie oddała zupełnie zaskakujący strzał zza „16”, a piłka po odbiciu się od poprzeczki minęła linię bramkową. Gospodynie poczuły, że niespodzianka jest w ich zasięgu, natomiast argumentów nie posiadały w ofensywie odpowiednich, aby odrobić całość dystansu i wyrwać choćby „oczko”, co stanowiłoby jednak w zaistniałych okolicznościach nie lada niespodziankę.