... czegoś zabrakło. W głównej mierze skuteczności, bo gdyby ta dzisiaj szła w parze z podopiecznymi Jarosława Zadylaka, to Spójnia mogłaby - a wręcz powinna - do domów wracać świętować komplet punktów. Niestety, zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowie landeczanie nie potrafili postawić kropki nad "i". Jako pierwszy bliski gola premierowego w tym spotkaniu był po kwadransie gry Witold Szczepanik, lecz z jego mierzonym uderzeniem z najwyższym trudem - ale jednak - poradził sobie golkiper MKS-u. Po zmianie stron bramkarz gospodarzy również miał sporo pracy. - Nie mieliśmy może stuprocentowych okazji, ale kilkakrotnie byliśmy bardzo blisko szczęścia. Brakowało nam wykończenia i tego ostatniego podania - komentuje nam Zadylak, nawiązując między innymi do znakomitego, otwierającego podania Marcina Habdasa, które nie znalazło wykorzystania. Tym samym w Lędzinach zabrakło najważniejszego - goli. 

-  Z punktu jestem bardzo zadowolony, myślę że zawodnicy moi również. Zagraliśmy dobry mecz i wydaje mi się, że byliśmy zespołem lepszym o tego jednego gola, którego niestety nie udało się strzelić - podsumował Jarosław Zadylak. 
 
Protokół meczowy poniżej.