Mowa zarówno o pierwszej, jak i drugiej połowie test-meczu, w obu wszak sparingpartnerzy zagrali na remis. Prowadzenie zdobyła Błyskawica, gdy „centrę” Marcina Wysińskiego zwieńczył celną główką Alan Pastuszak. W końcowym fragmencie sprawdzianu GLKS wyrównał. Rywali niczym slalomowe tyczki minął Łukasz Szędzielarz, odegrał piłkę do Macieja Wiewióry, który w sytuacji „oko w oko” z Bartłomiejem Oleksym pokusił się o gola.
 



I choć dorobek strzelecki obu ekip był skromny, to stworzyły one ciekawe widowisko, w którym więcej bramek paść w istocie mogło. Po stronie drogomyślan na wspomnienie zasługuje uderzenie z bliska Błażeja Bawoła po kornerze czy Marcina Jasińskiego ponad poprzeczką. Reprezentant „okręgówki” bielsko-tyskiej żałować mógł loba Dominika Kępysa z premierowej odsłony oraz nazbyt raptownej decyzji Daniela Kasprzyckiego w rewanżowej.

Jak do sparingowego rozejmu odnieśli się szkoleniowcy? – Kilku piłkarzy w naszym składzie brakowało, ale zastępcy pokazali się z dobrej strony – stwierdził Krzysztof Bąk, trener wilkowiczan. – Szkoda tylko, że nie zdołaliśmy wygrać, bo gra była naprawdę bardzo solidna w naszym wykonaniu – ripostował opiekun futbolistów Błyskawicy Krystian Papatanasiu.