
5:0 do przewidzenia
Stabilna kadrowo „dwójka” Rekordu kontra mocno zmieniający swoje oblicze personalne zespół z Wisły – rezultat w takim sparingowym zestawieniu mógł być jeden.
Już w 4. minucie piłka wylądowała w siatce bramki strzeżonej przez Kacpra Fiedora. Bielszczanie planowo więc po strzale Jakuba Kempnego prowadzenie objęli, ale na dalsze trafienia musieli nieco poczekać... – Paradoksalnie, lepiej wyglądaliśmy właśnie w pierwszej połowie. Goli strzeliliśmy w niej znacznie mniej, bo zmarnowaliśmy kilka fajnych okazji – nadmienia Dariusz Rucki, szkoleniowiec rezerw Rekordu.
Po przerwie futbolówka ze znacznie większą częstotliwością kończyła swój lot „w sieci”. Kacper Macura przed upływem godziny – w następstwie rzutu karnego i udanej kontry – skompletował „dwupaka”, Kacper Drewniak sfinalizował w 75. minucie akcję oskrzydlającą, zaś kolejny rzut wolny – tym razem autorstwa Jakuba Kosa z minuty 83. – zamknął sparingową kanonadę.
– Intensywność w grze przeciwnika sprawiła nam sporo trudności. Różnica uwidoczniła się mniej więcej w okolicy godziny rywalizacji, gdy opadliśmy z sił. Generalnie mogliśmy przekonać się, ile pracy przed nami – przyznaje trener wiślańskiej ekipy Patryk Pindel. Przyznać trzeba zarazem, że WSS nie zaliczył test-meczu w optymalnym zestawieniu kadrowym. Filip Piszczek, Daniel Bujok i Adam Labzik to jedyni nowi piłkarze „z pola”, którzy w barwach reprezentanta „okręgówki” wystąpili.
Bielski zespół tymczasem – co przyznaje sam jej szkoleniowiec – w żaden hurraoptymizm nie popada w ślad za efektowną sparingową potyczką. – Sparing oceniam pozytywnie, ale wracamy do dalszej pracy i rozwoju z treningu na trening – klaruje Rucki.