"Nic nie może przecież wiecznie trwać" - także imponująca seria Rekordu, która trwała od 23 kwietnia, od zwycięskiego meczu z drużyną z Gaci. Początek meczu nie zwiastował jednak, że bielszczanom może wydarzyć się "krzywda" w tej konfrontacji. Owszem, gospodarze w 1. minucie zaprzepaścili dobrą okazję, lecz potem na boisku przeważał zespół prowadzony pod egidą Dariusza Mrózka. W 4. minucie to biało-zieloni cieszyli się z bramki, gdy Dawid Kasprzyk głową zamknął dośrodkowanie Tomasza Nowaka z rzutu rożnego. Nieco ponad 10. minut później napastnik znów mógł wpisać się na listę strzelców - tym razem bezskutecznie. 

 

 

Zawodnicy z Zabrza nie zamierzali być jednak dla rywala tylko tłem. I po 30. minutach meczu to oni byli stroną, która nadawała tempo meczu. To też zostało odzwierciedlone w rezultacie, kiedy to Alan Lubaski skutecznie dobił piłkę odbitą od poprzeczki po uderzeniu Marcina Wodeckiego. W tzw. międzyczasie ten sam zawodnik sprawdził umiejętności Vołodymyra Kotelby. 

 

Druga część meczu mogła podobać się widzom spotkania. Dużo dobrych momentów w ofensywie u jednej, jak i drugiej strony. Nikogo remis nie satysfakcjonował, a zwycięzca mógł być tylko jeden... W 60. minucie Patryk Pytlewski z bliskiej odległości wpakował piłkę do siatki, czym przechylił szalę wygranej na stronę Górnika II Zabrze.