Nie ma co ukrywać, Kuźnia od pierwszego gwizdka sędziego chciała narzucić własne reguły gry i to uczyniła. Optyczna przewaga należała do ustronian, jednak Wisła próbowała się "odgryźć" stałymi fragmentami lub oskrzydlającym akcjami. Po jednej z nich zarówno Bartosz Wojtków, jaki Jakub Puzoń byli blisko dopadnięcia do piłki, jednak obu ta sztuka się nie powiodła. Kuźnia natomiast objęła prowadzenie w 35. minucie, gdy Adrian Rakowski sfinalizował dogranie z bocznego fragmentu boiska. W tej części spotkania ustronianie mieli jeszcze 2 okazje strzeleckie, lecz za każdym razem zimnej krwi brakowało Michałowi Pietraczykowi.

 

Po przerwie Kuźnia nie włączyła "trybu ekonomicznego" i poszła za ciosem. W 64. minucie głową ulokował piłkę do siatki Łukasz Tarasz po podaniu z lewej strony. Kto jednak wie, jak potoczyłyby się losy tego meczu, gdyby w 85. minucie strzał Puzonia zakończył się powodzeniem, a piłka nie zatrzymała się na poprzeczce. A tak... 

 

W samej końcówce Kuźnia zdobyła aż 4 bramki. Wszystkie po szybkich, książkowych kontratakach. Wisła postawiła wszystko na jedną "kartę" i nie przyniosło jej to zamierzonego rezultatu. W 86. i 88. minucie trafił Adrian Sikora. W tzw. międzyczasie z gola cieszył się ponownie Tarasz. Wynik meczu na 6:0 ustalił Bartosz Bernard.