O stosunkowo pewnym skalpie goście przesądziła bardzo dobra w ich wykonaniu premierowa odsłona spotkania. Na prowadzenie GKS wysforował w 28. minucie Patryk Pawlus, który wyszedł na pozycję sam na sam z golkiperem Skrzycznego, minął go i piłkę skierował do celu. Kluczowe podanie zaliczył w tym przypadku Mateusz Janik. Podwyższenie zaliczki stało się faktem w 34. minucie, gdy rzut rożny dokładnie wykonał Marek Noga, a główkujący Tomasz Janik nie dał szans bramkarzowi. Przyjezdni osiągnęli w owym fragmencie potyczki sporą przewagę. Niebawem po akcji z Radosławem Traczem na skrzydle o centymetry pomylił się Pawlus, zaś w 40. minucie słupek uratował ekipę z Lipowej po uderzeniu M. Janika.

Równie efektywnie GKS nie zaprezentował się po przerwie, ale uzyskanej przewagi nie wypuścił, przez co po awans do pucharowego ćwierćfinału na szczeblu podokręgu sięgnął przekonująco. Na odnotowanie zasługuje, że w 88. minucie Pawlus w dogodnej sytuacji ostemplował słupek. – Pierwsza część meczu była solidna i tworzyliśmy w niej swoje szanse. W drugiej było ich mniej, ale byliśmy stabilni w defensywie, przez co przeciwnik nie miał jakichś szczególnie dogodnych okazji, choć wcale zadania nam nie ułatwiał – ocenia Sebastian Gruszfeld, trener radziechowian.