
Beniaminek w końcu coś ugrał
Premierowy punkt w rundzie wiosennej zdobył Muńcuł Ujsoły. Rywalem podopiecznych Piotra Motyki był nie byle kto, bo drużyna z ligowej czołówki - Podhalanka Milówka.
Choć po końcowym gwizdku arbitra niedosyt powinni odczuwać przede wszystkim gospodarze, to spotkanie rozpoczęło się dla nich w sposób najgorszy z możliwych. Już w 2. minucie z prawej strony z ze stałego fragmentu futbolówkę na dalszy słupek dośrodkował Maksym Kostenko. Defensor Muńcoła źle obliczył tor lotu piłki, na co tylko czekał Szymon Śleziak, który skutecznie zamknął akcję i otworzył wynik spotkania. Potem stało się coś, co zdarza się rzadko w trwającym sezonie. Mianowicie, gospodarze dłużej posiadali piłkę, atakowali, a co najważniejsze, udokumentowali to wszystko bramkami.
Najbardziej istotne było to, że nie powtórzył się scenariusz z inauguracji rundy wiosennej z meczu z LKS Leśna, gdzie zawodnicy Piotra Motyki przeważali, ale żadna z ich prób nie zakończyła się bramkową zdobyczą. W 25. minucie miejscowi kibice mogli cieszyć się z wyrównania po tym, jak dośrodkowanie Arkadiusza Kręcichwosta, po krótkim rozegraniu rzutu rożnego, głową wykończył Łukasz Maciejowski. W euforię 9. minut później fanów beniaminka wprowadził Arsenii Krysko, który po indywidualnej akcji i wejściu w pole karne technicznym strzałem pokonał swojego rodaka Maksyma Anufriienkę. Nie było to koniec ofensywnych konkretów Muńcoła- wspomnieć należy, że w 40. minucie po główce Karola Rozmusa Podhalankę ratowało poprzeczka, a Patryk Teter nie wykorzystał sytuacji bliźniaczo podobnej do tej, którą skutecznie wykończył na początku Śleziak.
W 2. odsłonie goście z Milówki wrócili do gry. Świadczy o tym przede wszystkim gol wyrównujący. Po rzucie z autu w pole karne, piłka w zamieszaniu trafiła pod nogi Grzegorza Zawady, który skrzętnie skorzystał z prezentu. Pomocnik popisał się jeszcze dynamicznym rajdem lewą strona boiska, który chciał wykończyć strzałem „słabszą”, lewą nogą, ale na wysokości zadania stanął Piotr Kręcichwost. Po stronie miejscowych dogodne sytuacje zmarnowali Teter i Krysko, którzy strzelali z okolic 10. metra, ale ich próby nie znalazły drogi do bramki przyjezdnych. Derbowa rywalizacja na stadionie w Złatnej zakończyła się remisem.
= Na pewno odczuwamy wielki niedosyt. Szkoda, że nie udało się nam pokonać słabo dysponowanego tego dnia faworyta. Żałujemy też, że straciliśmy gole ze względu na brak koncentracji. Szanujemy jednak zdobyty punkt, bo graliśmy z drużyną z czołówki. Uczucie niedosytu jest jednak usprawiedliwione, bo stworzyliśmy sobie więcej sytuacji bramkowych.- powiedział po meczu szkoleniowiec Muńcoła.
- Wynik odzwierciedla to co działo się na boisku. Przez pierwszy kwadrans to my kontrolowaliśmy grę. Później gospodarze nas zdominowali. W 2. połowie nasze poczynania miały wpływ na to co działo się na murawie. Na boisku nie było jednak widać różnicy punktowej jaka dzieli nas i rywali w tabeli. Zagraliśmy słaby mecz, Muńcuł wręcz przeciwnie.- podsumował spotkanie Kacper Gąsiorek, który zastępował Sławomira Szymalę na ławce trenerskiej Podhalanki.