Końcowy bilans skoczowskiego Beskidu negatywnie wypada w kontekście miejsca „w czubie” tabeli ligi okręgowej na półmetku rywalizacji.

Beskid Skoczow

Już przed startem sezonu 2012/2013 odważnie wymieniano skoczowski zespół jako jednego z faworytów w stawce „okręgówki”. Jesień zdawała się potwierdzać aspiracje Beskidu, który z niewielką stratą do mistrza rundy miał bardzo komfortową pozycję do ataku na lidera. Z początkiem roku doszło w Skoczowie do zmiany trenera. Opiekę nad zespołem objął Jarosław Bujok, ale manewr ten nie zdał egzaminu. Jasne, że w dużej mierze jest to pokłosie kadrowych osłabień drużyny, która personalnie korzystniej prezentowała się w pierwszej fazie rozgrywek. Nikt jednak nie zakładał takiego marazmu w grze skoczowian. Z siedmiu meczów na wstępie wiosny Beskid tylko raz cieszył się ze zgarnięcia pełnej puli. I nawet potyczki z takimi średniakami ligowymi, jak Wisła Strumień czy Tempo Puńców kończyły się zaledwie remisami. Po kolejnej roszadzie na „gorącym stołku” i powrocie trenera Marcina Michalika zespół „odpalił”, ratując po części sezon wywalczeniem siódmego miejsca. Dla wielu i tak rozczarowującego, mając świadomość potencjału Beskidu z takimi zawodnikami, jak m.in. bracia Ihasowie, Dawid Kiełczewski, Wojciech Padło czy Tomasz Gredka.

Do minionych rozgrywek powracamy również komentarzem trenera Marcina Michalika.

Ocena własnego zespołu... – Patrząc pod kątem personalnym, gdy drużynę opuściło ośmiu zawodników i trzeba było zapełnić „luki” juniorami, to osiągnięty wynik na koniec sezonu nie jest najgorszy. Jeśli chodzi o zawodników z rocznika 1995 to wiosna w ich wykonaniu wypadła poprawnie. „Szału” personalnego natomiast nie było, bo mieliśmy w kadrze 12 seniorów i 7 juniorów. „W kość” dały nam mecze systemem środa-sobota i stąd także różne wyniki.

Co zapamiętamy z tego sezonu... – Zasłużony awans Spójni Landek – drużyny grającej najrówniej na przestrzeni całego sezonu, co zresztą odzwierciedla przewaga w tabeli. Utkwi mi na pewno w pamięci bardzo wyrównana liga. Skończyliśmy sezon na 7. miejscu, mając 49 punktów. Sześć mniej oznaczałoby spadek, a sześć więcej pozycję na podium! Taka równowaga sił jest rzadko spotykana.

Największe pozytywne zaskoczenie... – „In plus” dwie drużyny. Cukrownik Chybie, który po rundzie jesiennej zdawał się być zespołem walczącym tylko o utrzymanie. Tymczasem większość wiosennych meczów zakończył zdobycie trzech punktów. No i oczywiście Zapora Porąbka, która wydostała się na czystą pozycję z trudnej sytuacji przed rundą rewanżową.

Największe rozczarowanie – Błyskawica Drogomyśl. Nie wiem, co zdecydowało, że ten zespół spadł z ligi okręgowej, ale na pewno spaść nie powinien. Bo był to zawsze solidny zespół w stawce.

Opinia eksperta (Piotr Tymiński, były szkoleniowiec beskidzkich klubów): Jak dla mnie to jedno z rozczarowań ligi. Wydawało się, że taka firma włączy się do walki o awans, tymczasem Beskid potrafił wygrywać z najlepszymi i tracić punkty w głupi sposób ze słabszymi przeciwnikami. Nastąpiły w trakcie sezonu nerwowe ruchy, doszło do zmiany trenera i lato skoczowianie będą musieli dobrze przepracować, by przywrócić Beskidowi rangę drużyny walczącej o najwyższe cele.

Beskid Skoczów, 7. miejsce – 49 punktów, bilans bramkowy 68:48 – 14 zwycięstw, 7 remisów, 11 porażek.