Klub ze Skoczowa przespał letnie okienko transferowe. Zespół opuściło kilku ważnych zawodników. Do tego doszła również plaga  kontuzji w drużynie Beskidu, która była swoistym "gwoździem do trumny". To wszystko przełożyło się na słabe wyniki skoczowian. Młodzi zawodnicy, którzy uzupełnili skład delikatnie mówiąc nie udźwignęli ciężaru IV ligowych rozgrywek i przedostatnie miejsce oraz wizja walki o utrzymanie na wiosnę stała się faktem.

Za ten stan rzeczy głową przypłacił były już szkoleniowiec Beskidu - Mirosław Szymura, z którym podsumujemy słabą jesień w wykonaniu drużyny ze Skoczowa. 

SportoweBeskidy.pl: Co się stało, że drużyna, która w zeszłym sezonie bardzo dobrze radziła sobie na boiskach IV ligi, w tym sezonie zajmuje przedostatnie miejsce?
Mirosław Szymura: No cóż, myślę, że powodów jest wiele. Można to rozpatrywać w kilku kategoriach. Po pierwsze, sądzę, że zbyt biernie podeszliśmy do letniego okienka transferowego. Jest takie powiedzenie, iż drugi sezon jest zawsze trudniejszy dla beniaminka i powinniśmy mieć to na względzie. W lipcu spotkałem się z zarządem klubu i zostałem poinformowany, że musimy oszczędzać i rozglądać się za tańszymi zawodnikami. Tym samym z klubem pożegnało się wielu ważnych zawodników. Na ich miejsce przyszli młodzi zawodnicy, ale na pewno zabrakło im trochę doświadczenia. Mam też do siebie o to pretensje. Powinienem wtedy jakoś ostrzej zareagować, aby zarząd pomyślał o wzmocnieniach. Wydaje mi się, że to jest główna przyczyna obecnego miejsca Beskidu. Mamy również świadomość, że nasza postawa była poniżej oczekiwań, aczkolwiek aspekt sportowy jest ściśle powiązany z tym o czym mówiłem wcześniej. 

- Jakie trener widzi szanse, aby Beskid się utrzymał w IV lidze? Jest jakieś remedium na to, aby drużyna ze Skoczowa zaczęła przypominać zespół z poprzedniego sezonu?
- Czytałem ostatnio z zaciekawieniem wywiad z prezesem Klaczakiem, który ukazał się na łamach waszego portalu. Prezes poruszył w nim aspekt biznesowy Beskidu co jest bardzo istotne. Jeśli będzie ruch ze strony zarządu w zimie to jak najbardziej jest możliwe utrzymanie. Jeśli powrócą zawodnicy, którzy byli dotychczas kontuzjowani oraz klub wyrazi zgodę na kilka wzmocnień to nie widzę problemu. Matematycznie kalkulując, do utrzymania Beskid potrzebuje 21 punktów, aby zdobyć wiosną. To jest jak najbardziej do zrobienia.

- Jak ocenia trener pozostałe beskidzkie drużyny?
- W sporcie czasem przychodzi taki dołek formy. Pamiętam jak rok temu, po zakończeniu rundy jesiennej większość beskidzkich drużyn było chwalonych, bo znajdywały się w górnej części tabeli. Teraz jest odwrotnie - czy to kryzys? Trudno powiedzieć, raczej sądzę, że w klubach dokonano nie takich zmian jak powinno. Ocena moja jest taka, że wszystkie drużyny z naszego regionu zdołają się pozbierać. W zeszłym sezonie żaden z zespołów nie spadł z IV ligi i mam taką nadzieję, że teraz będzie podobnie. 

Beskid Skoczów w pigułce:
Punkty: 15
Miejsce w tabeli (wg meczu bezpośredniego przy równej ilości pkt.): 15
Bilans meczów: 4-3-8
Bilans bramkowy: 20:36
Bilans domowy: 4-0-2
Bilans wyjazdowy: 0-1-6
Najwyższe zwycięstwo: 3:1 z Decor Bełk (dom)
Najwyższa porażka: 0:5 ze Spójnią Landek (dom), 0:5 z Polonią Bytom (wyjazd), 0:5 z GKS-em II Tychy (wyjazd)
Najlepszy strzelec: Marcin Jaworzyn - 4 gole