- Podeszliśmy do tego meczu strategicznie. Chciałem sprawdzić pewne rozwiązania. I choć zaczęło się dla nas - niespodziewanie - problematycznie, to później czuć było w drużynie pozytywną energię, która nas pokierowała do wygranej - mówi szkoleniowiec Spójni, Patryk Pindel. 

 

Nie po myśli landeczan rozpoczął się mecz z Polonią. W 4. minucie przewinienia we własnym polu karnym dopuścił się Kamil Turoń, a z 11. metrów trafił zawodnik gości. Spójnia jednak pokazała charakter i ruszyła do ataku. W 13. minucie już był remis, gdy Patryk Czader dograł piłkę, w polu karnym przepuścił ją Wiktor Piejak, a w siatce ulokował ją wewnętrzną częścią stopy Igor Mencnarowski. Niespełna 10. minut później Spójnia objęła prowadzenie. Znów na listę strzelców wpisał się Mencnarowski - tym razem po akcji dobrze dysponowanego w tym meczu Miłosza Misali, który ustalił wynik pierwszej części po indywidualnej akcji. 

 

Druga część, podobnie jak pierwsza, rozpoczęła się od straty Spójni. Ponownie jednak stracona bramka podziałała na gospodarzy mobilizująco. W 72. minucie przytomną dobitką strzału Giorgiego Merebeszwiliego wykazał się Mateusz Madzia. Tuż przed końcem meczu na 5:2 trafił Mateusz Wiśniowski, skutecznie lobując golkipera Polonii z dalszej odległości.