
Na nic piorunujące otwarcie
Cieszyński Piast dołączył do grona zespołów, które nie podołały wyzwaniu przeciwstawienia się Smrekowi Ślemienia na sztucznym boisku w Lachowicach.
– Wiedzieliśmy doskonale, na jak ciężki teren jedziemy. Ekipa ze Ślemienia świetnie czuje się na swoim boisku, nam ewidentnie nie leży, a już po meczu mogę stwierdzić, że piłkarsko wygląda w tej lidze najlepiej – to słowa Ireneusza Jelenia, piłkarza i prezesa Piasta, który bynajmniej do Lachowic nie jechał w roli faworyta.
Konfrontacja rozpoczęła się od mocnego otwarcia. Niezdecydowanie Rafała Pępka okazało się brzemienne w skutkach, bo czyhający na błąd Jeleń z 6. metra głową skierował piłkę do siatki. Gospodarze zrobili przed przerwą wystarczająco dużo, aby nikłą stratę odrobić. Pojedynek z bramkarzem przegrał Piotr Górny, mało precyzyjnie uderzył Robson, ale w 36. minucie ataki przyniosły pożądany efekt. Dwójkową akcję Robsona z Pethersonem, drugi z Brazylijczyków zwieńczył golem.
Pod znakiem wyraźnej przewagi Smreka przebiegała rewanżowa część spotkania. Brakowało jednak miejscowym elementu zaskoczenia drużyny z Cieszyna. To intencje strzelającego z rzutu wolnego P. Górnego wyczuł Mateusz Kudrys, to znów po aucie Szymona Stawowczyka słupek obił główkujący Artur Barcik. Niemoc trwała aż do 78. minuty. David Bagatin wrzucił piłkę za linię obrony Piasta, a uderzenie P. Górnego z powietrza zakończyło lot „w sieci”. Losy potyczki rozstrzygnął w 80. minucie Bagatin, który sfinalizował kontrę i asystę Alvesa Moty wzdłuż bramki. W końcówce nieco więcej animuszu wykazali przyjezdni. Doskonałą okazję miał w 87. minucie Jeleń, ale próba z okolic 10. metra ominęła słupek.
– Z przebiegu gry nasze zwycięstwo jest zasłużone. Rywal się cofnął, my właściwie non stop naciskaliśmy, ostatecznie z pozytywnym skutkiem – ocenia Sławomir Bączek, szkoleniowiec zespołu ze Ślemienia, który pełne 90. minut zaliczył bez żadnych roszad w składzie. – Nie chcieliśmy niczego zmieniać, bo dobrze na boisku funkcjonowaliśmy – dodaje trener zwycięskich gospodarzy.