
Rollercoaster z happy-endem
Aby zachować w miarę komfortową sytuację w toczącej się walce o mistrzostwo V ligi, piłkarze Orła Łękawica potrzebowali wywieźć z Tworkowa komplet punktów.
Lider zawitał do teren bardzo niewygodny dla drużyn przyjezdnych i o tym się w trakcie niedzielnej rywalizacji przekonał. – Sami sobie w jakimś stopniu skomplikowaliśmy przebieg meczu, bo do 30. minuty wszystko przebiegało pod naszą pełną kontrolą – mówi Krzysztof Wądrzyk, szkoleniowiec Orła, który od startu spotkania posiadał inicjatywę.
Największą aktywność w ofensywie wykazywał Marcin Wróbel, ale 3 jego uderzenia nieznacznie mijały cel. W 25. minucie trafienia goście z Łękawicy się doczekali. Piłka strącona przez Damiana Chmiela dotarła do Kamila Małolepszego, który strzałem z lewej nogi nie dał szans bramkarzowi LKS-u. Niebawem po wznowieniu gry od środka Orzeł podwyższył zaliczkę. Rewelacyjne rozegranie Chmiela z Filipem Moiczkiem przysporzyło szansy na skuteczną finalizację Sewerynowi Capucie, której napastnik lidera nie zmarnował.
Końcowy fragment odsłony przebiegł jednak nie bez komplikacji dla faworyta. – Brak należytej koncentracji i daliśmy pożywkę rywalowi, który wcześniej nie za wiele zagrożenia pod naszą bramką był w stanie stwarzać – opowiada trener przyjezdnych. W 36. i 40. minucie gospodarze pokonywali Krzysztofa Bieguna, co zmusiło zawodników z Łękawicy do maksymalnego wysiłku. W 44. minucie prowadzenie odzyskali. Rzut rożny dokładnie wykonał Chmiel, a głową futbolówkę w „świątyni” umieścił Wróbel.
Po zmianie stron piłkarze Orła mieli skupić się w większym stopniu na zadaniach defensywnych, lecz w 67. minucie nie ustrzegli się błędu. Oskrzydlająca akcja LKS-u Tworków ponownie wyrównała licznik bramkowy. Wraz z ponownym zwrotem biegu zdarzeń nastąpiła wyraźna poprawa w budowaniu ataków przez V-ligowca z Łękawicy. Nagrodą „fant” z 76. minuty, kiedy Wróbel wcelował pod poprzeczkę po asyście Chmiela. Był to gol w pełni zasłużony, bowiem nieco wcześniej Wróbla zatrzymał słupek. W 90. minucie miejscowi mogli mimo wszystko sensacyjnie „urwać” punkty, ale w idealnej sytuacji nie zachowali zimnej krwi. – Odetchnęliśmy z ulgą i odnieśliśmy bardzo cenne zwycięstwo na boisku trudnym do zdobycia – klaruje Wądrzyk.