
Zadowolonych brak
GLKS Nacomi i Stal-Śrubiarnia podzieliły się punktami. Taki obrót zdarzeń nie spowodował euforii ani wśród wilkowiczan, ani ratujących remis w końcówce gości.
Gol podczas meczu w Wilkowicach padł dopiero w 65. minucie. Jakub Caputa dograł na róg „16” do Dominika Kępysa, który po krótkim namyśle sfinalizował akcję. Nie dała ona gospodarzom zwycięstwa, choć do szczęścia zabrakło im raptem kilku minut. Z rzutu rożnego w 87. minucie futbolówkę dorzucił Rafał Hałat, co skrzętnie wykorzystał Maciej Pułka.
– Mamy po tym meczu ogromny niedosyt, bo jeszcze po wyrównaniu stworzyliśmy sobie sytuacje na odniesienie wyjazdowej wygranej. Nasze zwycięstwo byłoby w pełni zasłużone z przebiegu gry – klaruje Adrian Kopacz, szkoleniowiec ekipy z Żywca. Owe „piłki meczowe” Stali-Śrubiarnia to dogrania Hałata na 5. metr do Pułki, które nie doczekały się zaskoczenia wilkowickiej defensywy. Z kolei w pierwszej połowie największą aktywność w pobliżu „świątyni” GLKS Nacomi wykazywał Hałat, co również mogło przynieść gościom zysk.
Przyznać jednak trzeba uczciwie, że i miejscowi swoje szanse mieli. Z odsłony premierowej odnotować warto groźne, acz nieznacznie chybione uderzenia Kępysa. Żałować gospodarze mogli, że nie dobili przeciwnika już po uzyskaniu skromnej przewagi. Uderzenia Wiktora Borowicza, Mateusza Kubicy oraz Kępysa padały łupem bramkarza Stali-Śrubiarnia. Nogi w porę po rzucie rożnym nie dołożył z kolei Piotr Wrona. – Widać było, że graliśmy w środku tygodnia. Nie zagraliśmy dziś na jakimś szczególnie wysokim poziomie. Inicjatywa należała do nas, ale nie mogliśmy tego spotkania „domknąć” – komentuje trener wilkowiczan Krzysztof Bąk.