Na plan główny w tym kontekście wysuwa się co jasne odejście Wojciecha Padło. Doświadczony obrońca i kapitan Beskidu oficjalnie związał się w ubiegłym tygodniu z IV-ligowcem z Czechowic-Dziedzic. To wprawdzie jedyne potwierdzone na ten moment osłabienie skoczowskiej drużyny, ale znak zapytania pojawił się tej zimy już również przy osobach Tomasza Czyża i Krzysztofa Surawskiego. Obrońca nosił się z zamiarem zakończenia przygody z piłką, pomocnika zaś przed dalszym reprezentowaniem barw Beskidu ograniczać miały względy osobiste. – W przypadku tych zawodników gasiliśmy pożar, bo kolejne osłabienia byłyby dla nas poważnym ciosem. Mam głęboką nadzieję, że nic więcej się nie wydarzy i pozostaniemy jednak w składzie zbliżonym do tego z jesieni – wyjawia nam szkoleniowiec Marcin Michalik.


Szeregi skoczowian zasilił tymczasem defensor Patryk Tyrna, który w Beskidzie występował wcześniej w sezonie 2017/2018, gdy zespół należał jeszcze do grona IV-ligowego. Niespełna 21-letni zawodnik został do jednego z faworytów bieżących rozgrywek „okręgówki” wypożyczony z jasienickiego Drzewiarza.

Z Beskidem wiązano także Alana Pastuszaka. Napastnik z potencjalnym nowym zespołem trenował, ale kluby nie osiągnęły dotąd porozumienia w kwestii transferu. I na to się aktualnie nie zanosi. – Rozmowy w okresie zimowym nie należą do łatwych. Kluby niechętnie puszczają swoich najbardziej wartościowych piłkarzy i trzeba się z tym liczyć – dodaje trener ekipy ze Skoczowa.