Powoli rozkręcało się dzisiejsze spotkanie rozgrywane na boisku przy ul. Startowej. Przez pierwsze 10 minut na placu gry działo się niewiele, oprócz spokojnej gry w środku pola. Z czasem jednak coraz odważniej poczynali goście. Groźnie pod "świątynią" Rekordu zrobiło się po strzale Mateusza Szatkowskiego. Zawodnik Pniówka mógł wykorzystać bierność bielszczan przy dośrodkowaniu z bocznego fragmentu boiska, lecz piłka po jego uderzeniu poszybowała nad bramką. Pawłowiczanie nastawiali się na twardą, męską grę, stąd arbiter na brak pracy narzekać nie mógł. Podopieczni Piotra Jaroszka pierwszy celny strzał oddali w 40. minucie. Swojej szansy szukał Marek Sobik, lecz został on powstrzymany przez Bartosza Gocyka. 

Po bezbarwnej pierwszej części widzowie spotkania z nadziejami czekali na kolejne trzy kwadranse. Tempo gry nabrało rumieńców, aczkolwiek nie przełożyło się to na ciekawsze wydarzenia pod jedną, jak i drugą bramką. W 75. minucie o uderzenie z dystansu pokusił się Piotr Wyroba, znów jednak "na posterunku" był bramkarz Pniówka. Rekord kończył mecz w "10" po drugiej żółtej, a w konsekwencji czerwonej kartce dla Mateusza Waliczka. 

Nic więc dziwnego, iż w ostatnich minutach konfrontacji emocje sięgały zenitu. Bielszczanie nie cofnęli się do defensywy, lecz mimo gry w osłabieniu szukali w zwycięskiej bramki. W 91. minucie Rekord mógł przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę – Kamil Żołna z rzutu wolnego "ostemplował" jednak tylko poprzeczkę.