BIALSKI WZORZEC
Pamiętacie kluby siatkarskiej elity z takich miast, jak Słupsk, Kalisz, Sosnowiec-Milowice, Katowice, Kraków, Warszawa? I można by wymieniać wiele innych sław na mapie żeńskiego volleyballu. Jasne, że pamiętacie, bo tam funkcjonowały najsilniejsze polskie kluby. Dziś albo nie istnieją, albo są na peryferiach siatkówki.
Ktoś by powiedział, że jednak nasz BKS istnieje i – jak się to mówi – ma się całkiem dobrze. A przed laty rywalizował właśnie z tymi wspomnianymi silnymi ośrodkami. Świeci nad nim jakaś szczęśliwa i dobra gwiazda. Powiem wam tak – nie może być bardziej fałszywej opinii. Bo szczęście to można mieć przy „łapaniu pcheł”. Pomaga też w tym podobno pośpiech. BKS znam od wielu dziesiątków lat. Jestem blisko przy tym klubie, obserwuję jego funkcjonowanie. Wierzcie mi, że nie liczono tu nigdy na szczęście. Ani nie kierowano się też pośpiechem. Szczęście to ten klub miał w ludziach. Bo przez dziesięciolecia garneli się do niego uczciwi, pracowici i zdolni ludzie. W tym widzę ten fenomen polskiej siatkówki, niezniszczalny nasz BKS, to taki nasz bialski wzorzec. Wzorzec, który chcieliby wszyscy naśladować.
Myślę tu o władzach klubu, o rozsądnie i mądrze dobieranych szkoleniowcach, zawodniczkach, systemie szkolenia młodzieży i o pracownikach klubu. Ich właściwy dobór, sprawy mentalne, emocjonalne i związane z tym funkcjonowanie w zespole. Wszystko to dzięki mądrości władz klubu układało się przez długie lata. Prawie 40 sezonów bez przerwy w Ekstraklasie, 8 tytułów mistrza Polski, 8 Pucharów Polski, niezliczone medalowe miejsca drużyny, olimpijki, mistrzynie Europy, w tym słynne siatkarskie „złotka Niemczyka”, wiele zawodniczek w barwach BKS-u występujących w reprezentacji Polski. Wymienię kilka: Elżbieta Ostojska, Alina Nowak, Ewa Bućko, Barbara Bąska, Agata Mróz, Magda Śliwa, Joanna Staniucha-Szczurek, Aleksandra Jagieło. Organizacja klubu i funkcjonowanie budzi pozytywną zazdrość, podziw oraz inspiruje ludzi z innych ośrodków. Wiem, bo byłem przy tym. Wszyscy chcą poznać tajniki bialskiego fenomenu, naszego siatkarskiego wzorca.
Widziałem poważnych prezesów z innych klubów starających się coś skopiować z funkcjonowania BKS-u. Na czym ten fenomen polega?... Parę słów: mądrość, pracowitość, solidność i miłość do siatkówki. Proste? Jasne, że proste. Ale nie udało się przenieść tego do innych klubów. Pragnął tego np. białostocki AZS. Decydenci i właściciele tego klubu bardzo chcieli pójść w ślady bialskiego klubu. Nic z tego, wytrzymali tylko 7 lat. Nie jestem w stanie w krótkim felietonie wymienić wielu nazwisk, które należałoby przypomnieć i ludzi, którzy stworzyli bialski wzorzec przez te pół wieku. Ale kilku wymienię: Stefan Bednaruk, Andrzej Biskup, Jan Kulka, Piotr Wala. No i „dyrektor i prezes 1000-lecia” Ryszard Bortliczek oraz Czesław Świstak. Kilku szkoleniowców: Jerzy Matlak, Zbigniew Krzyżanowski, Grzegorz Wagner czy Wiktor Krebok. Dwaj ostatni bardzo związani z BBTS-em. I właśnie marzy mi się taki bialski wzorzec u „ chłopców z BBTS-u”. Bo już działa prawdopodobnie w Podbeskidziu, a „Górale” po zwycięstwie nad Legią są na 4. miejscu w tabeli i u futsalistów Rekordu, aktualnych mistrzów Polski. A więc równajmy do najlepszych. Wzorcem zawodniczki z BKS. Oby tak dalej!
Ze sportowym pozdrowieniem Sławomir Wojtulewski