- Nie do końca jestem zadowolony z tego spotkania, jednak przez długi czas dotrzymywaliśmy krok rezerwom Rekordu. Nie miałem do dyspozycji jednak kilku ważnych zawodników i z pewnością to się odbiło na naszej dyspozycji - zaznacza trener skoczowian, Bartosz Woźniak. 

 

Od początku spotkania zarysowała się optyczna przewaga bielszczan, która została udokumentowana po 15 minutach gry. Bardzo przytomne zachowanie drugiej linii rezerw Rekordu na gola zamienił Michał Śliwka. I to byłoby na tyle jeśli chodzi o bramkowe łupy w tej części spotkania. - Staraliśmy się ograniczać do przechwytów i szybkiego wyprowadzania ataków, próbowaliśmy grać wysoko - zaznacza Woźniak. 

 

Początkowy fragment drugiej połowy również należał do wyrównanych, jednak z czasem coraz odważniej do głosu zaczęli dochodzić do głosu "rekordziści". Beskid w końcówce meczu stracił dwie bramki, po stratach, które byłyby do uniknięcia. Wygrana rezerw Rekordu mogła być wyższa, lecz rzutu karnego nie wykorzystali oni rzutu karnego podyktowanego za faul Tomasza Juraszka - strzał świetnie obronił bramkarz Rekordu.