Recepty na pokonanie Podbeskidzia na ich terenie nie znaleźli wczoraj piłkarze Miedzi. Spadkowicz z Ekstraklasy dał się zdominować w pierwszych trzech kwadransach. Mało tego, w 41. minucie boisko opuścił z powodu czerwonej kartki Damian Byrtek. "Górale" przewagę liczebną udokumentowali w 45. i 48. minucie, gdy Łukasz Załuska kapitulował przy bramkach Tomasza Nowaka i Marko Roginicia. Musimy troszkę lepiej reagować, przy wyniku 2:0 dobić przeciwnika. A jeżeli nie, to musimy brać odpowiedzialność za to, że stały fragment będzie rywal szanował podwójnie i będzie się starał coś strzelić. Tak jak mówię wyciąłbym dwa stałe fragmenty i byłbym z tego meczu zadowolony. Bardzo cieszę się z postawy chłopaków, szczególnie te pierwsze 20 minut pierwszej połowy to gra taka jaką chciałbym zawsze widzieć, żeby tak Podbeskidzie grało. Trzeba wszystko robić i tak pracować by tak to wyglądało – stwierdza trener Podbeskidzia, Krzysztof Brede. 
 
Legniczanie w końcowych fragmentach starcia podjęli rękawice walki. Gola kontaktowego zdobył Grzegorz Bartczak. Było to jednak za mało, aby wyrwać bielszczanom zwycięstwo. – Wkradło się troszeczkę niepotrzebnej nerwowości. Myślę, że zespół będzie wyciągał z tego wnioski, będzie bardziej spokojniejszy, będzie wyrachowany, starając się dobić przeciwnika, jeśli taka sytuacja będzie miała miejsce. Doświadczenie jest atutem ludzi i mam nadzieję, że będzie tak też z moim zespołem – ocenia Brede.