I tym razem "Górale" w obecności dokładnie 2274 kibiców swoim wiernym sympatykom powodów do radości nie dali. Przegrali po raz 18. w sezonie, co stało się przykrą rzeczywistością za sprawą... byłego piłkarza Podbeskidzia Mikołaja Lebedyńskiego. W co najmniej równym stopniu zwycięski gol dla ekipy z Głogowa obciąża konto bramkarza Patryka Procka, który zaliczył nieudaną interwencję na przedpolu.

Nawet przegrywając bielscy piłkarze mogli losy potyczki odmienić. Do remisu doprowadzić usiłował w 87. minucie Maksymilian Sitek, ale goście futbolówkę zastopowali na linii bramkowej. Jeszcze wcześniej w minucie 52. spudłował Matej Senić, choć dośrodkowanie Sitka dawało duże szanse, aby to Podbeskidzie dokonało otwarcia wyniku dzisiejszego meczu. Podopieczni Jarosława Skrobacza mieli także obiecujący start, a najlepsza sytuacja to ta z 12. minuty, kiedy nieznacznie chybił strzałem po "długim" słupku Miroslav Ilicić.

Stwierdzenie, że przyjezdni na wyjazdowy skalp nie zapracowali byłoby jednak przesadnym, bo i oni po premierowym kwadransie naporu spadkowicza ripostowali w ofensywie. M.in. zbyt lekką próbę Lebedyńskiego obronił Procek, a uderzenie Pawła Tupaja "świątynię" minęło.