
Wyborne "końcówki"
Jeszcze nie tak dawno, mecz Rekordu z Wisłą Puławy kreślił się jako o "sześć punktów" dla obu drużyn. Po decyzji klubu z Puław o nieprzystąpieniu do II-ligowych rozgrywek w przyszłym sezonie, ciężar gatunkowy tego starcia był nie tak duży jak wcześniej się wydawało, ale nie było tego widać na boisku.
Od mocnego akcentu rozpoczęli spotkanie z Wisłą piłkarze Rekordu. Już w 1. minucie nieco szczęścia zabrakło Jakubowi Rysiowi. Preludium do dominacji bielszczan, w obliczu tego, iż Wisła nie przystąpi do II-ligowych rozgrywek w przyszłym sezonie? Nic bardziej mylnego… Ekipa z Puław w Cygańskim Lesie zaprezentowała się z dobrej strony. Zawodnicy Wisły zagrali na dużym zaangażowaniu, dzięki czemu zagrozili kilkukrotnie bramce Rekordu.
W 26. minucie znów przed szansą stanęli gospodarze. Jan Ciućka uderzał nad bramką. Chwilę później dwukrotnie próbował Daniel Świderski oraz Michał Śliwka - strzał tego drugiego świetnie obronił golkiper Wisły. Podobnie jak umiejętnościami w 40. minucie wykazał się Wiktor Kaczorowski po groźnym strzale Karola Dziedzica. Do szatni to jednak “rekordziści” schodzili w lepszych nastrojach. W 44. minucie Ciućka wykazał się precyzyjnym strzałem zza “16”, tuż przy słupku.
Rekord w 56. minucie mógł trafić Mateusz Klichowicz - do osiągnięcia celu zabrakło niewiele. Następnie świetnym odbiorem wykazał się Świderski, pognał na bramkę rywala, lecz w decydującym momencie piłka o centymetry minęła światło bramki. Goście nie zamierzali odpuszczać walki o przywoity wynik, lecz podobnie jak w pierwszej części brakowało im chłodnej głowy. Goście otworzyli swoje formacje, co mogło ich sporo kosztować w 75.minucie, gdy indywidualną szarżę zanotował Szczepan Mucha - bez happy endu. Ostatecznie, w doliczonym czasie wynik na 2:0 ustalił Jakub Kempny po wygraniu sytuacji sam na sam.