
Nieudana zaległość
Nie takiego meczu spodziewali się dziś "rekordziści", którzy w ramach zaległej 31. kolejki w Betclic 2. lidze podejmowali Świt Szczecin.
Garść najważniejszych statystyk po pierwszej części meczu. Posiadanie piłki: 60 procent na korzyść Rekordu. W statystyce ataków również przodowali bielszczanie (52 do 35). Jeśli chodzi o strzały na bramkę, biało-zieloni odnotowali ich 12, Świt - 5. Równo było w statystyce uderzeń celnych (3:3). Jak to więc możliwe, że do przerwy ekipa ze Szczecina prowadziła aż 3:0?
Goście z zimną krwią punktowali wszelkie mankamenty Rekordu, szczególnie w grze obronnej. W 4. minucie niepewnie wyszedł z bramki Wiktor Kaczorowski, zagrał wprost pod nogi rywala, lecz ostatecznie zrehabilitował się i obronił strzał po długim rogu. W 10. minucie przed szansą stanął Daniel Świderski - napastnik Rekordu został jednak zablokowany przez defensorów Świtu. 5. minut później Świt cieszył się z prowadzenia. Dawid Kort z łatwością "wjechał" w pole karne Rekordu, zagrał piłkę wzdłuż "16" i niefortunnie wpakował ją do własnej siatki Mateusz Pańkowski. Nieco ponad 10 minut potrzebowali szczecinianie, aby pokusić się o kolejną bramkę. Na 2:0 trafił Grzegorz Aftyka, który spuentował szybki atak swojej drużyny i efektowne podanie od Korta. Ten sam duet, w tej samej konfiguracji, poszedł po trzecią bramkę w 42. minucie po sprytnie rozegranym rzucie wolnym.
Świt nie zamierzał bronić dobrej zaliczki z pierwszej części meczu. Pokazał to przynajmniej początek drugiej połowy, gdzie dwukrotnie dobrze interweniował Kaczorowski. W 73. minucie "zamknąć" mecz mógł Krzysztof Ropski, lecz nie wykorzystał on sytuacji sam na sam. Skorzystało na tym widowisko, bo w ostatnim kwadransie bielszczanie mocniej nacisnęli i zaliczyli najbardziej udany fragment w tym spotkaniu. W 82. minucie Dawid Ryś był bliski szczęścia, a 3. minuty później na 3:1 bramkę zdobył Zbigniew Wojciechowski. Przy jego dośrodkowaniu rażący błąd popełnił golkiper Świtu. Rekord nadal próbował. Ryś trafił w poprzeczkę, w doliczonym czasie groźny atak przeprowadził Jan Ciućka, świetnej sytuacji nie wykończył należycie Kacper Kasprzak... Ostatecznie - dobry kwadrans to było za mało, aby powalczyć z wyżej notowanym Świtem.