W początkowej fazie bardziej aktywni w ofensywie byli przyjezdni, jednak prócz próby z 7. minuty Patryka Pawlusa nie wynikało z tego za wiele. Jeszcze przed upływem premierowego kwadransa do ataku ruszył LKS. Pierwszy sygnał dał Kamil Kacprzykowski, jednak w 13. minucie przyszedł czas na konkret. Akcję Piotra Ćwielonga przytomnie sfinalizował Łukasz Hanzel. Gospodarze poczuli się pewniej na boisku i to zaowocowało kolejnym trafieniem. W 29. minucie Marcin Bomski otrzymał piłkę w polu karnym i posłał ją (od słupka) do siatki. 

 

GKS znalazł się w trudnej sytuacji, ale nie beznadziejnej. Goście podjęli walkę. Groźnie z dystansu uderzał Mateusz Kowalczyk. Chwilę później przed szansą stanął Ćwielong z LKS-u. Tuż przed przerwą bramkę kontaktową zdobył dla ekipy z Radziechów Pawlus. Uczynił to w sposób iście efektowny - pięknie uderzył z dystansu w same "widły". 

 

Początek drugiej połowy nie obfitował w emocje. LKS cofnął swoje szyki i szukał okazji po kontratakach. Kibicom ten stan rzeczy został w ostatnich 20. minutach. Spotkanie rozkręciło się, gdy do remisu doprowadził głową Igor Handzlik po dośrodkowaniu z lewej strony. W końcówce jednak zespół z Pogórza pokazał charakter. Na 3:2 trafił Krystian Strach po dobrze rozegranym rzucie rożnym, a wynik meczu w doliczonym czasie ustalił Ćwielong po ładnej, solowej akcji, w której zdemontował obronę GKS-u. Drużynie z Radziechów należą się jednak słowa uznania, że potrafili podnieść się w newralgicznym momencie, na czym skorzystało widowisko.