
Buty Gawlasa, nokaut Sikory, transfer... trenera
Po 11. meczów rozegrały już wszystkie zespoły uczestniczące w zmaganiach o mistrzostwo skoczowskiej A-klasy. Weekend miniony zapamiętany zostanie choćby z racji indywidualnych strzeleckich popisów.
W niedzielę i... po weselu
Stare demony nie powróciły. Choć piłkarzom z Brennej przyszło o punkty rywalizować w terminie niedzielnym, na dodatek o godzinie 11:00, to zdołali zdominować swojego przeciwnika. Wynik 6:0 to wymowne tego świadectwo, podobnie miarodajne jest to, że wystarczyło niespełna 20. minut gry, by podopieczni Przemysława Meissnera „odjechali” Błękitnym na w pełni komfortowe 3:0. – Przebieg meczu można uznać za o tyle ciekawy, że część chłopaków była w sobotę na weselu, a wiadomo, jak te lubią się przeciągać do niedzielnego poranka. Najwyraźniej bali się więc tego, co wydarzy się w drugiej połowie i postanowili szybko sprawę załatwić – uśmiecha się szkoleniowiec Beskidu i dodaje: – Biorąc pod uwagę te okoliczności i fakt dobrej formy przeciwnika w ostatnich spotkaniach, remis bralibyśmy pewnie w ciemno. Mieliśmy jednak przysłowiowy „dzień konia”, wszystko nam wychodziło.
W takich butach do... Manchesteru
W breńskich szeregach podczas potyczki w Pierśćcu brylował m.in. Jan Gawlas, który kanonadę w 11. minucie zainicjował, a w minucie 90. ją również zakończył, kompletując zarazem hat-tricka. Eksplozja formy ofensywnego zawodnika Beskidu nie wzięła się z przypadku. – To efekt nowych butów. Nie tylko świetnie się prezentują, bo i właściwie... same strzelają gole. Jak tak dalej pójdzie, a buty się nie zniszczą, to może w niedalekiej przyszłości spełnić swoje marzenie o grze w Manchesterze United – przekonuje Meissner, dostrzegając w kontekście ilości łupów z minionej niedzieli podobieństwo do... Mohameda Salaha z Liverpoolu. – Fryzurę ma i nawet podobną, więc do czegoś to w końcu zobowiązuje – dopowiada nasz rozmówca.
Sikora „przykrył” Lewandowskiego
Nie ma chyba futbolowego kibica w kraju, który nie pamięta 5 goli strzelonych przez Roberta Lewandowskiego w 9-minutowym fragmencie jednej z ligowych konfrontacji Bayernu Monachium. Jak zatem skwitować występ Adriana Sikory, który w odstępie ledwie 4. minut po rozpoczęciu drugiej połowy popisał się spektakularnym hat-trickiem na boisku w Iskrzyczynie? – To jeszcze większy wyczyn. W sercach prawdziwych fanów „kopanej”, przynajmniej w regionie, zostanie w pamięci na długo – stwierdza trener ekipy z Brennej.
Transfer trenera po zastopowaniu lidera?
Rymowanka powyższa dotyczy innego ważnego wydarzenia kolejki. W Kończycach Wielkich strzelający gole, jak na zawołanie LKS '99 Pruchna tylko bezbramkowo zremisował z gospodarzami, w następstwie czego został „zluzowany” w fotelu a-klasowego lidera. – Zatrzymanie rozpędzonego lidera nie mogło przejść bez echa. Zbiegło się dodatkowo w czasie idealnie ze zwolnieniem Czesława Michniewicza z pracy w Legii Warszawa. W kuluarach dało się słyszeć, że szkoleniowiec Błyskawicy Sławek Machej pozostaje w orbicie zainteresowań włodarzy mistrza Polski – komentuje Meissner.
Tabeli po 11. kolejkach przewodzi tymczasem powtórnie Góral Istebna, który z tarczą wyjechał z Hażlacha. – Dla Victorii był to ważny mecz, bo dający szansę zbliżenia się do czołówki na finiszu rundy jesiennej. Teraz te ambicje zostały w zasadzie pogrzebane – zauważa szkoleniowiec breńskich piłkarzy.
A w kontekście wyczynów personalnych odnotujmy, że w Kończycach Małych „trójpak” powędrował na konto Szymona Szostka, walnie przyczyniającego się do rozbicia 8:2 zespołu z Zabłocia. – Jeszcze 2 lata temu Orzeł należał do czołówki ligi. Stracił nie tak dawno kilku wartościowych zawodników i sytuacja tej drużyny jest bardzo ciężka – klaruje Przemysław Meissner.
Wyniki 11. kolejki:
Victoria Hażlach – Góral Istebna 1:2 (0:1)
Strażak Dębowiec – Olza Pogwizdów 2:1 (1:1)
Błękitni Pierściec – Beskid Brenna 0:6 (0:4)
Błyskawica Kończyce Wielkie – LKS '99 Pruchna 0:0
LKS Kończyce Małe – Orzeł Zabłocie 8:2 (5:0)
LKS Rudnik – LKS Goleszów 0:2 (0:1)
Iskra Iskrzyczyn – KS Nierodzim 1:6 (0:2)
TABELA / TERMINARZ