Pierwszą połowę meczu toczonego w iście spartańskich warunkach zdominował zespół z Dankowic i to wyłącznie on zdobywał bramki. W 15. minucie z dystansu uderzył Daniel Mańdok, na co właściwej recepty nie znalazł Roman Nalepa. Kolejne trafienia nastąpiły w odstępie 120. sekund zanim upłynęły 2 kwadranse sparingu. Z rzutu karnego poszkodowanego Macieja Pietrzyka pomścił Adrian Herok, za moment sam Pietrzyk sfinalizował indywidualną szarżę. Wynik mógł przybrać nawet bardziej okazałych rozmiarów. W dogodnych sytuacjach Marcin Herman posłał piłkę obok celu, zaś Herok ostemplował słupek.

Ocena części potyczki zdominowanej przez Pasjonata mogła być jedna. – Zdecydowanie przeważaliśmy, potrafiliśmy budować nasze akcje, nie można było się też przyczepić do poziomu zaangażowania – mówi zadowolony Artur Bieroński, szkoleniowiec dankowiczan, których dominacja miała również związek z błędami, jakich dopuszczali się ich rywale.
 


O 180. stopni przebieg gry zmienił się po przerwie. Za sprawą Jakuba Jelenia w 46. minucie i Patryka Skakuja w 82. minucie cieszyński zespół złapał kontakt z Pasjonatem. Był nawet bliski tego, aby doprowadzić do remisu. – Nasza gra w drugiej połowie uległa poprawie. Szkoda, że warunki zepsuły widowisko, bo sądzę, że mecz stałby na wyższym poziomie. Obie drużyny próbowały jednak grać piłką, co dobrze o nich świadczy – zauważa trener Piasta Kamil Sornat.

Dla Pasjonata, który za tydzień – o ile rzecz jasna aura na to zezwoli – zaliczy wiosenną inaugurację ligową przeciwko KS Międzyrzecze, była to udana próba generalna. – Niech okaże się to dobrym prognostykiem tuż przed startem rundy rewanżowej „okręgówki” – życzeniowo dodaje Bieroński.