
Były błędy, był pogrom
Rywalizacja Piasta Cieszyn i GKS-u Radziechowy-Wieprz okazała się nadspodziewanie jednostronną.
Ponownie brak w składzie GKS-u lidera defensywy Marcina Gustyńskiego był aż nadto widoczny. Goście nie mieli argumentów, aby przeciwstawić się ofensywnej sile Piasta, na dodatek sami w zdobywanych przez gospodarzy golach pomagali. – Błędy w obronie popełniliśmy katastrofalne. Poza tym widać było przepaść w kwestii zaangażowania w podejściu do meczu – mówi Sebastian Gruszfeld, szkoleniowiec „Fiodorów”.
Na objęcie prowadzenia przez cieszyński zespół kibice czekać musieli raptem do 5. minuty. Przyjezdni egzekwowali rzut rożny, ale nadziali się na błyskawiczną kontrę. Mateusz Kowalczyk nie zdołał powstrzymać Ireneusza Jelenia, który umiejętnie dograł do Macieja Kaczmarczyka, ten stanął „oko w oko” z Wojciechem Barcikiem i nie miał trudności z ulokowaniem piłki w siatce. W 12. minucie Piast ponownie fetował zdobycz. Jeleń w bliskości „16” otrzymał podanie od... Miłosza Świniańskiego, co nie mogło skończyć się inaczej, jak uderzeniem z efektem bramkowym. Cóż z tego, że radziechowianie usiłowali wrócić do gry. W 19. minucie Patryk Pawlus dośrodkował na głowę do Michała Motyki, którego strzał minął słupek. W 27. minucie Karol Kubieniec wykonał wrzutkę do Bartosza Kusa, ale pomocnik GKS-u nie trafił czysto w futbolówkę. Zmarnowane okazje na gola kontaktowego okazały się bardzo brzemienne w skutkach, bowiem w 30. minucie dośrodkowanie Jelenia z rzutu rożnego głową sfinalizował Kaczmarczyk, zapewniając ekipie znad Olzy poważną zaliczkę w połowie rywalizacji.
Spotkanie po zmianie stron nie było widowiskiem urokliwym dla oka przeciętnego kibica. To o tyle zrozumiałe, że kwestia zwycięzcy została przesądzona ostatecznie w 64. minucie przy udziale zawodników GKS-u. Deiverson Lima chciał wycofać do Świniańskiego, ale piłka dotarła do Kaczmarczyka, który skompletował hat-tricka. Honorowa bramka dla gości nie padła żadna. W 75. minucie Motyka był sam przed Mateuszem Kudrysem, lecz zbyt długo zwlekał z wykończeniem. Podobnie zdecydowanie zabrakło w 78. minucie Michałowi Ziobrowskiemu, gdy wydawało się, że gol paść musi...