- Jestem mega dumny z całej drużyny. Pokazaliśmy, że nawet grając w "10" potrafimy obronić wynik, a nawet pokusić się o jeszcze jedną bramkę. Chylę czoła przed moimi zawodnikami, bo zostawili kawał serca na boisku - ocenia Mateusz Wrana, trener ekipy z Landeka. 

 

Spotkanie ułożyło się po myśli Spójni. Minął niespełna kwadrans, a landeczanie cieszyli się z prowadzenia. Goście założyli na rywalu udany pressing, do sytuacji sam na sam doszedł Kamil Jonkisz i z zimną krwią ulokował piłkę w siatce. W 32. minucie Odra doprowadziła jednak do wyrównania, zamieniając na gola rzut karny po faulu bramkarza ekipy z Landeka. Reakcja Spójni była wzorowa. W 39. minucie Marcin Mizia głową skierował piłkę do siatki, a dobrym dograniem z rzutu wolnego popisał się Bartosz Rutkowski. Punktem kulminacyjnym spotkania była 42. minuta. Czerwoną kartką ukarany został Damian Zajączkowski, co oznaczało, że przez większość spotkania zespół z Landeka będzie grał w niedowadze. 

 

Spójnia na drugą połowę wyszła z planem, który był do przewidzenia. Cofnąć swoje szyki. odpierać ataki Odry i szukać swoich szans po stałych fragmentach i kontrach. Tę taktykę beskidzki reprezentant zrealizował idealnie. W 76. minucie Miłosz Misala podwyższył wynik po przytomnym dograniu Jonkisza. Bohaterem końcówki spotkania był natomiast Kacper Dana. Bramkarz Spójni obronił "11", którą sprokurował Mizia, co też Odrze kompletnie podcięło "skrzydła" i to drużyna z Landeka cieszyła się z wygranej 3:1.