Goście przystąpili do meczu kadrowo osłabieni i to rzutowało na ich poczynania. – Remis przed spotkaniem bralibyśmy w ciemno, a po? Kotłowało się pod naszą bramką po stałych fragmentach, ale z kolei w drugiej połowie mogliśmy się przeciwnikowi odgryźć. Punkt trzeba szanować, jest to jakiś kroczek do przodu, bo poprzednio też nie przegraliśmy – ocenia Tomasz Matuszek, trener zespołu z Hażlacha, który najlepszą szansę, by z Żywca wywieźć komplet zaprzepaścił, gdy Kamil Szajter po podaniu Sylwestra Kawuloka przegrał starcie z golkiperem nominalnych gospodarzy.

Nastroje w zespole z Pietrzykowic też pozostawiały sporo do życzenia. – Typowy mecz walki. Otwarcie wyniku w pierwszej połowie, a sytuacje wówczas mieliśmy, pewnie dałoby inny przebieg gry – nadmienia Sebastian Gierat, trener Borów. Zatem odnotujmy, że strzały Grzegorza Szymika w początkowych 20. minutach gry bronił Szymon Wawrzyczek. W 40. minucie podanie Szymika uderzeniem głową nad bramką zakończył Michał Motyka. Ten sam zawodnik Borów był najbliżej powodzenia po zmianie stron, ale jego próbę bezbłędny dziś bramkarz Victorii sparował.