- Gramy dobrą piłkę i to w końcu musiało w końcu zaprocentować. Cieszę się, że pokazaliśmy, że z tych mocnych indywidualności, które mamy w drużynie, może stworzyć się zespół. Mocno zbudowała mnie też postawa Macieja Felscha - kapitana rezerw Podbeskidzia, który po meczu podszedł do mnie i powiedział, że z taką drużyną jeszcze nie grali i widać, że w Czechowicach nie tylko jest gadanie, ale też dobra praca - mówi Daniel Feruga, trener MRKS-u. 

 

Odważnie ruszyli na początku meczu bielszczanie. W 5. minucie Michał Stempniewicz w sytuacji sam na sam uderzył nad bramką. Utalentowany zawodnik, przymierzany do pierwszej drużyny, nie pomylił się natomiast w 22. minucie, gdy celnie przymierzył po ziemi z okolic "16". Radość rezerw Podbeskidzia długo jednak nie trwała, bo tylko 10. minut. Do remisu, przepięknym uderzeniem, doprowadził Igor Mencnarowski, który w premierowej odsłonie spotkania miał jeszcze jedną okazję bramkową. 

 

Druga połowa rozpoczęła się idealnie dla czechowiczan. W 52. minucie Konrad Bukowczan dał idealną "podcinkę" na głowę Wojciecha Dragona, a ten wpakował piłkę do siatki. 120. sekund później bielszczanie mogli odpowiedzieć, jednak dobrze interweniował Patryk Riabowski, który również zasłużył na słowa pochwały. Po nieudanym spotkaniu z ROW-em, bramkarz MRKS-u zagrał bardzo solidne zawody, walnie przyczyniając się do wygranej swojej ekipy. Wynik spotkania "przypieczętował" Bartłomiej Ślosarczyk, wykorzystując "11" podyktowaną za faul na bardzo aktywnym w tym spotkaniu Mencnarowskim.