„Cegła” nie zaszkodziła
O wyczekiwane przełamanie ligowe walczyli dziś piłkarze Tempa Puńców, którzy mierzyli się z rywalem będącym "na papierze" jak najbardziej w ich zasięgu.
Gospodarzom nie zabrakło motywacji, aby w niedzielę podreperować swoją sytuację w rozgrywkach V ligi. Od początku atakowali częściej od rywala, egzekwując kilka stałych fragmentów. Po jednym z nich piłka wylądowała w bramce zespołu z Krzyżanowic, kiedy rywale odnotowali gola samobójczego po wrzutce Bartosza Szołtysa z rzutu rożnego na bliższy słupek. Mając zdobycz na koncie zawodnicy Tempa mogli grać nieco spokojniej i wyczekiwać kolejnej dogodnej szansy. Ta nadarzyła się w 31. minucie. Daleki wykop Wojciecha Maciejowskiego został przegłówkowany do Michała Tobiasza, który przytomnie obsłużył Szołtysa, a ten posłał futbolówkę obok bramkarza LKS-u.
Było 2:0, mecz przebiegający pod kontrolą puńcowian i... nagła komplikacja. Mający żółtą kartkę na koncie za uderzenie rywala Adam Morys dopuścił się w sytuacji niegroźnej faulu, a sędzia odesłał go w 38. minucie do szatni. – Nasz plan przed przerwą realizowaliśmy dobrze. Co oczywiste, na drugą połowę wyszliśmy ustawieni nieco niżej, ale umiejętnie broniliśmy całym zespołem i nawet próbowaliśmy coś sobie stworzyć w ofensywie – opowiada Michał Pszczółka, trener Tempa.
Jakiekolwiek akcje zaczepne piłkarzy z Krzyżanowic były najczęściej neutralizowane zawczasu. Gdy sytuacja tego wymagała, na wysokości zadania stawał Maciejowski. Równocześnie najlepszą sposobnością, by gościom odskoczyć na 3:0 był rajd Rafała Pezdy po dograniu Alana Pastuszaka, lecz ostatecznego podania wzdłuż bramki żaden z kolegów nie zamknął. – Na tym występie chcemy budować pewność siebie i wrócić na dłużej na zwycięskie tory – dodaje szkoleniowiec V-ligowca z Puńcowa.