- Tak naprawdę sytuacje, które stworzyliśmy na początku spotkania powinny nam pomóc w uzyskaniu prowadzenia i kontrolowaniu tego meczu. Nie możemy nie wykorzystywać takich sytuacji - podsumował początek rywalizacji z Borami Seweryn Kosiec, szkoleniowiec gospodarzy, mając na myśli zmarnowane sytuacje sam na sam Patryka Kłyszyńskiego i Kacpra Mariana, których skutecznie zatrzymywał Wiesław Arast. Na domiar złego dla miejscowych strzał Karola Kubieńca zatrzymał się na spojeniu bramki gości, którzy również potrafili „nastraszyć” GKS. Przede wszystkim w 10. minucie, gdy Michał Motyka dośrodkowywał z lewej strony boiska na 5. metr, ale zarówno Damian Sanetra, jak i Gabriel Duraj minęli się z futbolówką.

 

Spotkanie miało równie interesujący przebieg po zmianie stron. W 55. minucie przyjezdni przeprowadzili akcję, która mogła przynieść im prowadzenie. Po raz kolejny z lewego skrzydła dośrodkowywał Motyka, a głową z 5. metra strzelał niepilnowany Sanetra. Piłka odbiła się jednak od poprzeczki. Podziałało to mobilizująco na gospodarzy, którzy objęli prowadzenie 5. minut później. Marian wrzucał w piłkę w pole karne z lewej strony boiska w taki sposób, że żaden z napastników GKS-u, ani obrońców Borów nie zdołał zmienić toru lotu piłki. Ta "zacentrowana" była również trudna do oceny dla bramkarza gości, który nie zdążył on poprawnie zareagować, a ta zakończyła swój lot w bramce i dała miejscowym wyczekiwaną zdobycz.

 

- Do przerwy zawodziła nas przede wszystkim skuteczność. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy koniecznie zdobyć gola, a do tego być odpowiedzialnym w defensywie. Długo utrzymywał się wynik 0:0, który był dla Borów pozytywny, a my traciliśmy 2 punkty. Sami sobie utrudniliśmy i tak niełatwy dla nas mecz z rywalem, który ma kim postraszyć w ofensywie. Z drugiej strony taki mecz jest budujący - pokazał moim zawodnikom, że 1 gol także może dać punkty. Cieszymy się z tego, bo nadal jesteśmy w grze o najwyższe cele - podsumował spotkanie szkoleniowiec GKS-u.

 

- Był to typowy mecz do pierwszej bramki. Mimo braków kadrowych w linii defensywnej udało nam się w dużej mierze zniwelować ofensywne atuty gospodarzy. Mieliśmy również piłkę meczową po swojej stronie… Mogliśmy sprawić niespodziankę, zabrakło niewiele i mimo wszystko jestem dumny z zawodników i z tego jak zaprezentowali się na tle silnego rywala. Radziechowom gratuluję zwycięstwa. - powiedział po meczu Sebastian Gierat, trener Borów.