Dwa pierwsze kwadranse potyczki w Żywcu miały charakter wyrównany. Obie drużyny skupiły się na "badaniu" rywala, wypracowując sobie po jednej dogodne sytuacji strzeleckiej. W 21. minucie ekipa z Milówki po faulu na Tomaszu Nicosiu domagała się rzutu karnego, lecz gwizdek arbitra milczał. Sędzia skorzystał z niego jednak chwilę później, gdy wskazał na "wapno" w polu karnym Podhalanki. Z 11. metra nie pomylił się Bartłomiej Jakubiec.

Wkrótce Wojciecha Barcika pokonał także Jacek Wojtyłko, który popisał się ładną "główką". Na 3:0 przymierzył natomiast Przemysław Jurasz, wykorzystując sytuację sam na sam z bramkarzem po dograniu Wojtyłki. - Zagraliśmy bardzo dobry mecz. Gdybyśmy chociaż ten poziom skuteczności prezentowali w każdym meczu, to nasza sytuacja w tabeli byłaby zupełnie inna. Moim zdaniem spokojnie mogliśmy strzelić jeszcze 3-4 gole, bo okazje ku temu były bardzo dogodne. Rywal nam nie zagroził. Wynik 5:0 to najniższy wymiar kary - skomentował Daniel Bąk, trener Koszarawy. 
 
Żywczanie w 63. minucie raz jeszcze znaleźli patent na Barcika, raz jeszcze precyzyjny był Wojtyłko. - Jacek rozegrał dobre zawody. Szkoda, że długo zmagał się z kontuzją i potrzebował czasu na wejście do zespołu - klaruje Bąk. W 80. minucie wynik końcowy ustanowił Wojciech Wróbel, który "huknął" zza 16. metra. Tym samym Koszarawa z dorobkiem 21 punktów awansowała na 7. miejsce w ligowej tabeli Ligi Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej. Beniaminek jest pozycję wyżej, mając "oczko" więcej.