Cicho wszędzie, głucho wszędzie, biednie wszędzie...
Co to będzie, co to będzie? Będzie, będzie, nawet wiem co! Za niecałe trzy tygodnie pójdzie piłkarska „bomba” w górę. Nasi „Górale” zaczynają 14 lutego z Widzewem u siebie. Ale ogólnie w całej piłkarskiej Ekstraklasie nie jest za wesoło...
Euro 2012 miało być kołem zamachowym dla całego naszego sportu. A szczególnie dla polskiej piłki nożnej. Niestety, tak się nie stało. Reprezentacja i drużyny grające w pucharach prawie wszystko przegrywają. A większość zespołów z Ekstraklasy zmaga się z kryzysem finansowym, organizacyjnym i sportowym. Może poza Legią, choć po ostatnich zmianach właścicielskich przy Łazienkowskiej do końca nie wiadomo co z tego wyniknie.
Śląskie zespoły Ruchu Chorzów i Górnika Zabrze borykają się z ogromnymi, milionowymi długami, mogą mieć kłopoty z uzyskaniem licencji na przyszły sezon. Gliwicki Piast znalazł wzmocnienia na półwyspie Iberyjskim. Kontraktuje nowych zawodników z Hiszpanii i Portugalii. „Miedziowa” drużyna z Lubina bije rekordy rozrzutności szastając na prawo i lewo państwowym groszem, kontraktując nowych zawodników za wielkie pieniądze. Podobnie postępuje chemiczny koncern z Polic, fundując piłkarzy szczecińskiej Pogoni. Żadnego cudu w gdańskiej Lechii nie dokonał Michał Probierz. A wielki, nowy obiekt na meczach tej drużyny świeci często pustkami. Tak samo i w Poznaniu liczono na więcej, ale nie udaje się zapełnić kibicami wielkiego obiektu. Doszło też do ostrego konfliktu w tej drużynie i czołowi dotąd gracze Bartosz Ślusarski i Rafał Murawski zostali odsunięci od pierwszej drużyny. Sporo problemów ma krakowska Wisła. A jej właściciel Bogusław Cupiał jest oskarżany przez prokuraturę o wielomilionowe nadużycia. Finanse dla klubu i piłkarzy ogranicza też sąsiad z drugiej strony krakowskich Błoń, właściciel Cracovii Janusz Filipiak. Sylwester Cacek, właściciel Widzewa, ogłosił nie tak dawno upadłość układową klubu. Inny miliarder Zygmunt Solorz-Żak wycofał się ze współpracy z władzami miasta Wrocławia, co ma spory wpływ na finansowe problemy Śląska. Przy klubie powstał słynny „Klub Kokosa”, do którego wysyła się niechcianych zawodników i pierwszym był bramkarz Rafał Gikiewicz. Bielszczanin Jakub Więzik szuka szczęścia w Legionovii. W Bydgoszczy totalna rozróba w klubie. Kibice Zawiszy ubliżają właścicielowi klubu Radosławowi Osuchowi podejrzewając go o malwersacje, despotyzm i zadłużanie klubu, a nie realną pomoc finansową. Z Polonii Warszawa wycofali się w kompromitujący sposób poprzedni właściciele, powodując totalny upadek drużyny z Konwiktorskiej. Żubry z Podlasia, białostocka Jagiellonia, wisi na „garnuszku” kilku lokalnych biznesmenów i jej los jest zależny od ich kaprysów i dobrej woli.
Kilka klubów, w tym „Górale” z Podbeskidzia, związanych jest mocno z lokalnymi samorządami, a częściowo wspierani przez lokalny biznes. Szkoda, że ze sztabu szkoleniowego „Górali” odszedł ceniony przeze mnie, związany z naszym miastem Ryszard Kłusek. Ale dobrze, że w dalszym ciągu jest w klubie. Być może w przyszłości będzie bardziej wykorzystany. Zobaczymy, jak zaprezentują się nowe twarze w zespole Podbeskidzia. Pamiętajmy o tym, że nawet Brazylijczycy mieli problemy z załapaniem się do pierwszej drużyny. Pamiętacie zawodnika o nazwisku Serginho? Nie zagrał ani razu w Ekstraklasie, a kosztował niemałe pieniądze.
Najlepsi zawodnicy z Ekstraklasy odchodzą, często nie mogąc się przebić w swych nowych klubach na Zachodzie czy też na Wschodzie. Polskie kluby polują na słabych obcokrajowców, a poziom ligi i jej atrakcyjność ciągle się obniża. Znaczących ruchów transferowych nie widać. Kluby głównie patrzą, jak załatać finansowe „dziury”. Widać wyraźną stagnację w polskiej Ekstraklasie. Już za trzy tygodnie zobaczymy co z tego wyniknie dla nas kibiców. Na razie cicho wszędzie, głucho wszędzie, biednie wszędzie – co to będzie, co to będzie? Zaczynamy w piątek 14 lutego!
Ze sportowym pozdrowieniem Sławomir Wojtulewski