
Cios za ciosem
Na boisku w Żywcu spotkały się dziś dwie drużyny o sporym ofensywnym potencjale. Miejscowa Śrubiarnia podejmowała GLKS Wilkowice.
Trenerzy obu zespołów byli zgodni. To było naprawdę ciekawe widowisko. - Za nami fajne spotkanie, z solidnym przeciwnikiem. Materiał do analizy jest spory - zaznacza Seweryn Kosiec, opiekun futbolistów z Żywca. - Jedna, jak druga drużyna zanotowała dobry występ. Zmierzyliśmy się z wymagającym rywalem, dobrze poukładanym taktycznie, ale z przekroju całego meczu byliśmy zespołem lepszym - nadmienia natomiast szkoleniowiec GLKS-u, Krzysztof Bąk.
W pierwszej połowie zobaczyliśmy tylko jedną bramkę. Łukasz Szędzielarz wykorzystał podanie od Jakuba Caputy i otworzył wynik meczu. Goli jednak powinno być w tej części meczu znacznie więcej. Przy rezultacie 0:0 Śrubiarnia, a konkretniej Szymon Habla, nie wykorzystał rzutu karnego. Piłkę odbił golkiper GLKS-u, który sprowokował "jedenastkę" faulem na Kamilu Żołnie. Po bramce Szędzielarza natomiast wilkowiczanie zaczęli znacznie przeważać na placu gry, a w parze z tym szły sytuacje bramkowe. Te jednak reprezentant Ligi Okręgowej Bielsko-Tyskiej marnował na potęgę. Dość wspomnieć o "200-procentowych" próbach Dominika Kępysa czy Caputy. - Gdybyśmy wykorzystali nasze okazje, moglibyśmy zamknąć mecz w pierwszej połowie - dodaje Bąk.
Po zmianie stron strzelecką niemoc wilkowiczan pięknym trafieniem z dystansu przełamał Szędzielarz. Żywczanie jednak nie schowali głowy w piasek i ruszyli do odrabiania strat. Wpierw Jakub Madejczyk przytomnie odnalazł się w zamieszaniu podbramkowym po rzucie rożnym, a następnie do remisu doprowadził Jakub Pieterwas, który głową spuentował dośrodkowanie od Żołny.
Kwestia zwycięstwa znów stanęła więc pod znakiem zapytania. W kolejnych minutach o trzecie trafienie pokusili się piłkarze GLKS-u, a konkretnie Marek Kolarczyk, trafiając z bliskiej odległości po dobrym podłączeniu się do ofensywnej akcji. Znów jednak reakcja Śrubiarni była najwyższych lotów. Gol na 3:3 to zasługa wygranego pojedynku "oko w oko" Żołny z bramkarzem GLKS-u. Decydujący "cios" należał jednak do drużyny z Wilkowic. W samej końcówce Kępys skutecznie dobił piłkę odbitą od bramkarza, ustalając tym samym wynik meczu na 4:3.