Co najlepsze, nie dla biało-czerwonych
Pierwszy konkurs FIS Grand Prix w Wiśle przebiegł bez żadnych komplikacji, a emocji w nim nie zabrakło. Wygrał Norweg Marius Lindvik, aktualny rekordzista przebudowanej skoczni. Na podium stanęli również Estończyk Artti Aigro i Szwajcar Gregor Deschwanden. W czołowej "10" znaleźli się także Polacy.
W obu punktowanych seriach najdłuższe skoki zanotował Marius Lindvik - odpowiednio 133 m i 135,5 m. Stabilnie skaczący Norweg konkurs wygrał zdecydowanie o 14,3 punkty. - Jestem zadowolony ze skoków, bo było na pewno lepiej niż wczoraj, gdzie miałem pewne problemy techniczne. Było mokro i trudno o utrzymanie suchego sprzętu, ale to mi nie przeszkodziło - mówił triumfator sobotnich zmagań na skoczni HS-134.
Pierwsze w karierze podium stało się udziałem Artti Aigro (130 m i 133,5 m), który wyprzedził o 3,8 pkt. Szwajcara Gregora Deschwandena. Obaj z takich osiągnięć byli dziś usatysfakcjonowani. - Nie byłem przygotowany, aby stanąć na podium w ten weekend. To była dobra rywalizacja dla mnie i jestem szczęśliwy. Byłoby miło powtórzyć to w zimowym sezonie - podsumował Estończyk.
- Próbowałem skakać tak daleko, jak to możliwe i dobrze lądować. Moja przewaga była minimalna, ale cieszy mnie miejsce na podium. Chcę mieć więcej energii zimą i nie planuję startować w każdych letnich zawodach, ale ciągle miło jest osiągać dobre wyniki - mówił Deschwanden.
Z Polaków najlepsze miejsce 8. zajął reprezentant WSS Wisła w Wiśle Aleksander Zniszczoł, który liczył na dobry rezultat przed wiślańską publicznością. Na półmetku był 6. po próbie długości 128,5 m, ale krótszy skok na 121,5 m sprawił, że atak na podium nie był możliwy. - Rzuciłem swój skok w drugiej serii i jakieś rozwiązanie znalazłem, ale nie wyszło tak, jakbym chciał. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej - stwierdził skoczek z Wisły.
Dawid Kubacki (120,5 m i 127,5 m) zajął w sobotę 9. lokatę, będącym kolejnym z biało-czerwonych w czołowej “10” zawodów. - Nie były to idealne skoki. W pierwszej serii zabrakło mi prędkości na dole, do tego warunki i przyciąganie było zbyt duże. Drugi skok był kontrolowany, choć bez pełnej energii z progu. Za to przyzwoita odległość i lądowanie. Te konkursy są dla nas pracą i chce się być najlepszym, ale nie zawsze to wychodzi i trzeba wziąć to "na klatę" - podsumował Kubacki.
Na 11. miejscu sklasyfikowany został dziś Jakub Wolny z LKS Klimczok Bystra (126,5 m i 127 m), 13. był wiślanin Paweł Wąsek (126,5 m i 129,5 m), a 16. Kamil Stoch (124 m i 125 m). - Fajnie, że na zawodach potrafię oddać skoki na w miarę dobrym poziomie. Ręka po wyjściu z progu schodzi mi trochę na dół, ale pracujemy nad tym. To łatwiejsze do wyeliminowania, niż sama technika odbicia - zaznaczył z kolei z optymizmem Wolny.
W drugiej serii skakali również Maciej Kot (19. - 124 m i 122,5 m) oraz Kacper Juroszek (25. - 121,5 m i 115,5 m). Do finału nie zdołał awansować Adam Niżnik (42. - 104,5 m).
Na niedzielę zaplanowano konkurs rewanżowy i… prognozowana lepsza pogoda. Start zawodów w niedzielę o godzinie 15:00.