Goście aż 3 razy kierowali futbolówkę do siatki. Za każdym razem jednak ich radość była przedwczesna, bo sędziowie żadnego z trafień nie zaliczyli jako zgodny z przepisami. Powód? Pozycje spalone. – To coś, co zdarza się naprawdę rzadko. Widać nie było nam dane zdobyć bramki i wygrać – zaznacza szkoleniowiec żywczan Adrian Kopacz.

Wrzucając „kamyczek do ogródka” V-ligowca z Żywca trzeba odnotować, że miał wystarczająco dużo innych szans, aby golkipera LKS-u zmusić do kapitulacji. W pierwszej części dogrania Kamila Żołny nie doczekały się finalizacji, czego najbliżej był w polu karnym Rafał Hałat. Gospodarze przeciwstawili licznie egzekwowane rzuty rożne, których w premierowej odsłonie mieli aż 7. Przebieg spotkania po zmianie stron to ostrożność w poczynaniach ekipy z Tworkowa i niezłe szanse Stali-Śrubiarnia, by wspomnieć o szarży Szymona Habli czy sytuacyjnej piłce Hałata, którego w kluczowym momencie przyblokowali defensorzy przeciwnika. Na finiszu przyjezdni mogli zostać dotkliwie skarceni. Raz Dominik Syc optymalnie interweniował w pojedynku „oko w oko”, raz zaś futbolówka obiła słupek.

– Uczucia mamy mieszane, ale bardziej czujemy, że straciliśmy tu 2 punkty, aniżeli coś zyskaliśmy – klaruje trener Stali-Śrubiarnia.